Zgromadziliśmy się w Kościele św. Józefa w Toruniu, w 66. rocznicę śmierci Sługi Bożego bpa Adolfa Piotra Szelążka, aby wypraszać u Boga łaskę jego rychłej beatyfikacji. Słowo wstępne do zebranych wiernych i osób uczestniczących przy radioodbiornikach skierował proboszcz parafii św. Józefa, o. Wojciech Zagrodzki. Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił ks. kan. prof. dr hab. Dariusz Zagórski, Rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu. We mszy św. uczestniczyła również Matka generalna Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus, s. Lucyna Lubińska wraz z siostrą przełożoną – s. Agnieszką Jaworską oraz siostrami wspólnoty Toruńskiej, które włączyły się w oprawę liturgiczną podczas Eucharystii. To zgromadzenie zakonne Sługa Boży bp Adolfa Szelążek założył w 1936 r. na Wołyniu. Siostry Terezjanki jako duchowe córki swego Ojca i Założyciela, pracują w duchu św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Polsce, na Ukrainie i we Włoszech, a obecnie przygotowują się również do wyjazdu na misje do Boliwii. Ks. Rektor w swym słowie podkreślił nie tylko wielkie przymioty osoby Sługi Bożego, godne do naśladowania dla współczesnego człowieka, lecz także podzielił się osobistym świadectwem i głębokim przekonaniem o jego świętości i obecności w życiu codziennym ks. prof. Zagórskiego, jako wzoru i przewodnika na drodze powołania kapłańskiego.
Treść kazania: Przewodniczył mszy św. i homilie wygłosił ks. kan. prof. dr hab. Dariusz Zagórski, Rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu. „Liczne są przecież do zbawienia drogi, a wszystkie one wiodą do złączenia z Bogiem”. Zdanie to – wypowiedziane przez jednego z wielkich Doktorów Kościoła Wschodniego – św. Grzegorza z Nazjanzu, uświadamia człowiekowi, jak wiele możliwości duchowego rozwoju i postępu na drodze doskonałości zostawił nam do wyboru dobry i miłosierny Bóg. Wielu z nas jednak nie jest zainteresowanych w żaden sposób wejściem na wspomniane ścieżki i to nie tylko przez fakt kuszących propozycji, jakie daje nam dzisiejszy świat. Myślę, że wpływ na to ma również niewielka czasami atrakcyjność tego, co my ukazujemy jako chrześcijaństwo, pustka w marnym opakowaniu, sformalizowanie i przekładanie na język zbyt dosłowny i policzalny, tego, co niezwykłe, duchowe i nie dające się zamknąć jedynie w indeksach, wykresach, czy tabelach osiągnięć. Co więc robić, by samemu zachwycić się tą przedziwną rzeczywistością, co czynić, by zechciało za wezwaniem Pana do świętości iść całe mnóstwo ludzi, dziś chłodnych, dalekich od prawdy i nieszczęśliwych? To trudne pytanie, na które odpowiedzi zwykle i podpowiedzi udziela sam Bóg, obdarzając nas swoją dobrocią i miłością. To On wspomaga nas swoją łaską, bogactwem swego błogosławieństwa, czasami tylko nadzwyczajną ingerencją w losy człowieka, częściej zaś zwykłym wsparciem, które należy tylko dostrzec i odczytać, jak chociażby pomocą ze strony innych ludzi, którzy mogą nas ubogacić swoim przykładem i doświadczeniem życia.
Dzisiejsza nasza obecność w czasie tej Eucharystii potwierdza to, że należymy do grona ludzi szczególnych, którzy spotkali na swej drodze kogoś takiego, swoistego przewodnika, którego życiem można się jakoś zafascynować i postępować za jego przykładem. Myślę tu o słudze Bożym Biskupie Adolfie Piotrze Szelążku, pasterzu diecezji łuckiej na Wschodnich Kresach przedwojennej Polski. On to, również porwany przykładem życia kogoś innego – karmelitanki – św. Teresy od Dzieciątka Jezus i zauroczony jej świętością, całe swe życie, a potem pasterskie posługiwanie oddał dobremu Bogu, zachwycając się tym, czego On od niego zapragnął.
Kim był ten wielki człowiek, założyciel i duchowy ojciec zebranych tu dziś sióstr ze Zgromadzenia sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus, zwanych potocznie terezjankami? Z lektury jego pism, które zachwycają swym bogactwem treści, z historii jego życia i posługi, wyłania się nadzwyczaj czytelnie sylwetka duchowa tegoż pasterza. Dostrzec tam można człowieka, który całym sobą oddał się kapłańskiej posłudze, troskliwego ojca, zwłaszcza tych potrzebujących i pozbawionych jakiejkolwiek nadziei i wsparcia. Całe jego życie przesiąknięte było nauczaniem zawartym na kartach Pisma Świętego, a także tym, które wiernie strzegł i zachowywał Urząd Nauczycielski Kościoła. Troszczył się on o właściwy przekaz zdrowej nauki, skupiając się na teologicznych rozstrzygnięciach takich gałęzi teologii jak teologia moralna, czy dogmatyczna, w tym chrystologia, mariologia, czy nauka o Kościele, a więc eklezjologia. Jego zdecydowane nauczanie o prymacie papieskim i synowskie podporządkowanie nauczaniu papieży świadczyło o miłości okazywanej namiestnikom Chrystusowym, co stanowiło i stanowi element niezwykłej wagi w zrelatywizowanym świecie odrzucającym wszelkie autorytety, w tym również zasadę ustanowionego przez samego Boga Piotrowego pierwszeństwa. Był wreszcie Biskup wielkim patriotą, troszczącym się o dobro jego ziemskiej ojczyzny, oddanym jej i jej sprawom całym sercem i swym bogatym w mądrość umysłem. Zadziwiać musiało również jego otwarcie na Boga, mimo piastowanego urzędu dziecięctwo duchowe, naznaczone pokorą i szczerością wobec Boga. Za cel życia postawił on sobie doskonalenie duchowe, zmierzające do dorastania i spotkania z Bogiem. Nic jednak nie zachwyciło mnie w jego sylwetce tak, jak fakt całkowitego oddania się drugiemu człowiekowi, w jego słabościach, dolegliwościach i doświadczeniach duchowego i fizycznego ubóstwa. „Działanie godne człowieka – mawiał – , który jest złączony z Chrystusem, pokazuje się dopiero w całej pełni w zakresie miłości”. On to nie ustawał ani na chwilę, gdy powierzone mu owce doświadczały bólu, cierpienia, czy niszczycielskiej działalności żywiołów i szerzących się plag. Wzywał wtedy i apelował do organizowania pomocy ofiarom klęsk żywiołowych. Apelował on do duchowieństwa Diecezji, by rozwijało po parafiach akcję charytatywną. Zachęcał do tworzenia w każdej parafii Katolickiego Towarzystwa Dobroczynności, które pozwalać miało na wzięcie czynnego udziału w pomocy pokrzywdzonym i ubogim wszystkich wiernych. Był on również wielce zatroskany o duchową stronę człowieka. Demaskował szkodliwe dla wnętrza ludzkiego poglądy, dbał o kształcenie wiernych – w tym młodzieży. Organizował różnorakie kursy, zachęcał do udziału w organizacjach katolickich, promując dobrą prasę i wspierając ją. Prezentując rys sylwetki Sługi Bożego Adolfa Piotra Szelążka, czynię to z wielką radością i zafascynowaniem. Postać Sługi Bożego, po tym, gdy mogłem zgłębić tajniki jego życia i nauczania, porwała mnie bowiem i wielce zachwyciła, tak, że stał się on moim ulubionym przewodnikiem i bliskim memu sercu – człowiekiem świątobliwym i dobrym. Pozwoliło mi to na zawiązanie z nim swoistej więzi duchowej, która nieprzerwanie trwa już od kilku lat. Ile razy przechodząc przez rynek nowomiejski w Toruniu, lub wybierając się na spacer, odwiedzałem Kościół św. Jakuba, by klęknąć przy jego doczesnych szczątkach i pomodlić, czułem, że jego bliskość jest wyjątkowa i dana nam przez samego Pana.
Stojąc dziś w obecności Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy, pragnę wraz z wszystkimi tu obecnymi siostrami zakonnymi i kapłanami, a także z siostrami i braćmi dziękować dobremu Bogu za dar życia i posługiwania sługi Bożego Adolfa Piotra Szelążka w 150 lecie jego urodzin. Chcemy prosić Boga o rychłą jego beatyfikację, by przykład jego życia mógł jeszcze jaśniej rozbłysnąć w Kościele i w sercach jak największej liczby wiernych. Niech jego dobre życie w bliskości z Bogiem rozpala, jego dobroć i oddanie drugiemu człowiekowi pociąga do naśladowania i zjednoczenia z Bogiem. Jak mawiał bowiem Sługa Boży – „na tej ziemi osoby zjednoczone z Bogiem zawsze pozostawiają ślad”…