Ks. bp A. P. Szelążek, biskup łucki, Głos z pogranicza bolszewickiego do Braci – Rodaków w Ameryce, Łuck, 24 grudnia 1932, Drukarnia Kurii Biskupiej Łuckiej, 1932, s. 4-7.
BISKUP ŁUCKI
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Najmilsi w Panu!
W ciężkich warunkach znalazła się diecezja Łucka na schyłku XVIII-go stulecia.
Rząd Rosji schizmatyckiej, nie zwlekając zabrał się do niszczenia na jej terenie wiary i polskości.
Starano się między innymi pozbawić katolików możności uczęszczania do świątyń, wiedząc, że to najpewniejsza droga do wynarodowienia. Zabrano nam przemocą 202 kościoły, zamieniając je na cerkwie schizmatyckie. Wielu kapłanów i świeckich za wierność swemu powołaniu zostało straconych, lub poszło na wygnanie. Trzy diecezje kresowe złączono w jedną. Wreszcie po śmierci mego poprzednika, biskupa Niedziałkowskiego, rząd zaborczy nie dopuścił do nominacji następcy. Tak wiernych pozbawiono pasterza.
Wrogom zdawało się, że katolikom zadali tym cios ostateczny, inaczej jednak pokierowała Opatrzność. Wybuchła wojna, a terenem jej stała się znaczna część ziem polskich. Najwięcej bezsprzecznie ucierpiał teren diecezji Łuckiej.
Jak za czasów dawnych przewalały się poprzez Wołyń hordy tatarów, turków i kozaków, podobnie zawierucha wojenna aż do roku 1920-go siała tu spustoszenie straszliwe. [s. 5]
Wiele kościołów zostało doszczętnie zniszczonych, inne podupadły, niektóre wioski i osiedla z ziemią zrównano. Liczba ludności polskiej i tak już szczupła, wskutek prześladowczej roboty zaborcy; zmalała bardziej jeszcze, jej zaś położenie materialne stało się okropne.
Z ulgą jednak odetchnęliśmy wszyscy, gdy nastał pokój, a znaczną część diecezji objęły granice Polski.
Stanęliśmy do podźwignięcia z ruin zniszczonych świątyń, tworzenia nowych placówek misyjnych choćby najskromniejszych oraz zakładania instytucji, w których krzewiłyby się wiara prawdziwa i duch apostolstwa.
Zadanie to trudne w okresie powojennej biedy, tym niemniej konieczne do spełnienia przede wszystkim tu na pograniczu Rosji bolszewickiej.
Liczbę parafii przeszło w dwójnasób zwiększone, powstały instytucje dobroczynne szczególnie aktualne w tutejszych warunkach, tworzą się nowe. Łaską Bożą i siłą bijącą ze źródeł prawdziwego Kościoła poruszeni, coraz to liczniej zaczynają przechodzić na łono katolicyzmu zatwardziali schizmatycy (pozyskaliśmy ich już 24 tyś.). Świta nadzieja powrotu milionów zbłąkanych do wspólnej Matki -Kościoła.
Daleko nam jednak do naprawienia spustoszeń, jakie spowodowało półtora wiekowe prześladowanie i straszliwe ostatnie wojny.
Jako Pasterz diecezji najbardziej w Polsce zniszczonej byłem zmuszony udać się o pomoc do innych Braci, którzy są z tejże owczarni.
Z taką prośbą zwróciłem się i do Was, Najukochańsi Rodacy, wiedząc o Waszym szczerym przywiązaniu do ziemi naszych Ojców. [s. 6]
W jesieni r. 1930-go wysłałem do Was dwóch moich kapłanów, ks. kan. A. Jarosiewicza i ks. prof. Fr. Skalskiego.
Za zgodą Stolicy Apostolskiej i w porozumieniu z odnośną władzą duchowną zleciłem im pracę misyjną w Ameryce. Stwierdzam to z najżywszą wdzięcznością, że nadzieje pokładane w Was nie zawiodły.
Misjonarzy moich przyjęliście w duchu Chrystusowej miłości.
Wielu duszpasterzy powierzyło im pracę w swoich parafiach z całym zaufaniem, o czym świadczy fakt, że wykonując w ciągu roku liczne zamówienia misyjne, wygłosili 1155 kazań.
Mimo kryzysu, jaki niestety i Was nie oszczędził, tytułem wynagrodzenia za ich pracę, złożyliście na potrzeby diecezji hojną ofiarę w sumie 14 491 dol.
Z ofiary tej skorzystały najbardziej potrzebujące parafie, które bliskie były ruiny, znaczną zaś część przeznaczyłem na remont walącego się Seminarium Duchownego.
Warunki, w jakich dotąd odbywają studia klerycy, są opłakane. Niemal każdy z nich poważnie chorował, kilku zaś młodych kapłanów wskutek nabytej choroby płuc nie może podjąć pracy duszpasterskiej. A praca ta w naszych warunkach misyjnych wymaga zdrowia wyjątkowego.
W tym roku, dzięki Waszej pomocy, zabezpieczyliśmy Zakład od zawalenia się.
Na przeróbki jednak wewnętrzne, konieczne, gdyż budynek ten, to stary szpital wojskowy, brak środków zupełny. Na ten cel potrzeba jeszcze około 200 tyś. zł. (25 tyś. dol.)
Wyczerpanie funduszów na potrzeby najpilniejsze zmusza mnie do ponownego wysłania znanego wam już z dotychczasowych prac misyjnych Ks. Dra Fr. Skalskiego, prof. Semin. Duchownego. [s. 7] Przyjmijcie go w duchu, w jakim pierwsi chrześcijanie przyjmowali wysłanników Apostolskich, a w jakim poprzednio przyjęliście moich misjonarzy.
Tak czyniąc, stajecie z nami na czołowym szańcu Kościoła Chrystusowego, by go bronić przed naporem bolszewickich hord Antychrysta. A Zbawca nasz za to hojnie Wam odpłaci, udzielając pomocy nadprzyrodzonych i ziemskich.
O to Najwyższego błagać będę z wiernymi, za przyczyną ŚŚ. Patronów diecezji, św. Stanisława BM. i św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
Wam, Ukochani w Panu Bracia Kapłani, najgorętszą wyrażam wdzięczność za pomoc dotychczas nam okazaną, wszystkim Rodakom przesyłam Pasterskie błogosławieństwo.
Całym sercem oddany Wam i wdzięczny
† Adolf Szelążek
Biskup Łucki
Łuck, w wigilię Bożego Narodzenia 1932 r.