Ks. A. P. Szelążek, Kradzież, („Niezwykła dotychczas w tej parafii”), Płock, 1 marca 1897, kaz. nr 17, oryg. depozyt IABMK, rps, k. 163-181.
„Nie troszczcie się o duszę waszą, co byście jedli, ani o ciało wasze, czym byście się odziewali.
Albowiem ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane”.
Mt 6 25, 32-33.
Niezwykła dotychczas w tej parafii uroczystość z chwilą obecną ma się zakończyć. Było to widocznym, że 40-godzinne nabożeństwo obchodziliście, drodzy słuchacze, z większą może pobożnością, niż to można dostrzec w innych miejscowościach, w których corocznie Najświętszy Sakrament przez 3 dni bywa wystawiony na większą chwałę Bożą i na nasz prawdziwy pożytek. Ile gorących łez, które w cichości wylewaliście u stóp ołtarzy, zanosili w tym czasie aniołowie przed oblicze Pańskie, ile modłów serdecznych, jak wonnych kadzideł, wznosiło się z tej świątyni przed tron Boga, poznamy kiedyś.
Teraz wszakże mamy prawo przypuszczać [k. 2], że te prośby sprowadzą z niebios potoki nowych błogosławieństw i na was i na rodziny wasze, nie tylko pod względem duchowym. Bo przecież Pan Jezus, utajony w Najświętszym Sakramencie, pragnie bez miary zlewać na nas zdroje miłosierdzia swojego. On Sam, obdarzył nas dzisiejszym nabożeństwem, jako nowym środkiem zbawienia naszego. On sam dopuszcza was do siebie, abyście mogli przełożyć Mu swoje troski i znaleźć na nie ukojenie, światło, pomoc. Toteż zdawać się może dla nas rzeczą wprost nieprawdopodobną, gdy nam powiedzą, że jest jeszcze jakaś olbrzymia tama, która powstrzymuje dopływ łaski Bożej do serc naszych i wszystkie nam łzy i cała gorącość modłów suchą, zimną, bezowocną postać może w oczach Bożych, jeżeli nie uczynimy jeszcze jednego wysiłku, aby obalić ostatnią tę tamę.
Zapewne nie domyślacie się jeszcze co za [k. 3] przeszkoda dzieli nas jeszcze od Boga, ale słowa Pisma św., które z początku przytoczyłem rzecz całą wyjaśnią. Pan Bóg nas zapewnił, że nic nam nie zabraknie, co w życiu doczesnym może ułatwić służbę Bożą, jeden wszakże postawił warunek: „szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego”. Tego od nas oczekuje i próżno spodziewajmy się, że błogosławić nam będzie, jeżeli tylko doczesny interes mamy za jedyny cel życia, jeżeli cel ten zdobywać będziemy nie szanując nawet cudzej własności. Oto jest tama olbrzymia, która odwraca od nas potoki łaski Bożej, trudna jest do złamania, bo stanowi najczulszą stronę naszych przywiązań.
Ufamy wszakże, iż przy pomocy łaski zdołamy złamać w swym sercu tę wadę i wyrzec się kradzieży, a nadto wynagrodzimy wszystkie krzywdy, któreśmy dotychczas uczynili. To będzie przedmiotem kazania. Prośmy o łaskę Pana Jezusa utajonego w Najświętszym Sakramencie za przyczyną Matki Najświętszej – Zwierciadła Sprawiedliwości. Zdrowaś Maryjo. [k. 4]
Należałoby przede wszystkim pamiętać, że kradzieżą nazywa się potajemne wzięcie komuś wbrew jego słusznej woli jakiejkolwiek rzeczy. Równie winnym jest ten, kto rzecz cudzą albo też cudzą własność zatrzymuje, pomimo woli właściciela, bez względu na to, czy właścicielem tej rzeczy jest osoba prywatna, czy rząd, czy bogacz, czy ubogi, bo te okoliczności tylko mogą stanowić o wielkości winy, ale kradzież pozostaje kradzieżą tak dalece, że kto by potajemnie i nieprawnie wziął kawałek nawet drzewa z lasów czy to prywatnych czy też rządowych, popełnia kradzież nie mniej jak ten, kto wyjmuje drugiemu z kieszeni woreczek z pieniędzmi.
Nie rozwijam tu wszakże nauki kościoła o ciężkości, rodzajach kradzieży, rzeczy te znacie z katechizmu, wiec wracajmy się bezpośrednio do rozważenia, dlaczego powinniśmy unikać kradzieży i wynagrodzić ludziom krzywdy wyrządzone. Pobudki znamy 2 najważniejsze i te poznamy. Zanim rozpocznę szczegółowo wskazywać te pobudki, jedną jeszcze uczynię uwagę.
Może nigdy o tym nie myślimy [k. 5], że przywłaszczeniu drobnej nawet rzeczy cudzej może się stać grzechem śmiertelnym, jakkolwiek tę rzecz ktoś sobie przywłaszczył od osoby bardzo bogatej. Przykład to wyjaśni zupełnie. Kto by z góry zamierzył przywłaszczyć sobie wielką ilość drzewa z cudzego lasu, ale zabierał to nie od razu, lecz często i w małej ilości, ten grzeszy śmiertelnie. A choćby nawet nie zamierzał z góry popełnić znacznej kradzieży, skoro przez wielokrotne przywłaszczanie choćby po kawałku drzewa dochodzi do posiadania większej ilości, ten również grzeszy śmiertelnie.
Uczyniliśmy tę uwagę, ponieważ ona da nam powód do wykrycia w nas przyczyny nieposzanowania cudzej własności, znając bowiem przyczynę, będziemy wiedzieli, jakiej broni należy użyć przeciwko tej zdrożności. Powiedzcie więc, drodzy słuchacze, jaki powód skłania do popełniania kradzieży [k. 6]. Zapewne powiecie, że nędza, tak przynajmniej zazwyczaj sądzimy; lecz zastanówmy się, czy nie prawda, że nie ma tak powszechnej nędzy, jak powszechnie panuje w niektórych miejscowościach ta zdrożność przywłaszczania cudzej własności. Przy usilnej pracy mamy tyle, że na utrzymania nasze zupełnie wystarczy. A więc brak środków do życia nie jest główną przyczyną popełniania kradzieży. Ale po cóż tu szukać długo przyczyny – jest ona nader widoczna.
I
Chciwość – dążenie do doczesnego dobrobytu – ta jest najczęściej każdej kradzieży przyczyna, ona porusza sercem człowieka niesprawiedliwego i nigdy nie mówi mu dosyć. Jeżeli tak, więc mogę was bracia drodzy zapewnić, że taż sama pobudka stać się może najsilniejszą bronią przeciwko kradzieży.
Unikanie kradzieży zapewnia dobrobyt
Własny wasz interes niezawodnie – po prostu dobrobyt nawet doczesny wymaga, abyście unikali [k. 7] w życiu wszelkiej niesprawiedliwości. Dziwicie się, jak to być może, aby unikanie kradzieży zapewniało nam dobrobyt doczesny, a jednak powtarzam, że tak jest niezawodnie.
Słuchajcie, proszę. W Piśmie św. możemy spotkać tę zasadę, że czym człowiek grzeszy, tym bywa karany; każdy więc, kto cudzej własności nie szanuje – pisze przeciwko sobie samemu wyrok, skazując się na utratę mienia własnego – i to w ten sposób, w jaki krzywdzi swych bliźnich. Kto zresztą spośród was, Drodzy słuchacze, nie rozumie tego, że w rękach Bożych spoczywają tysiące i tysiące sposobów pozbawienia nas własnego naszego mienia, gdy Pan nasz widzi, że przeciwko Jego zakazowi krzywdzimy bliźniego na majątku.
Nie możesz wątpić
Być może nie uczuliście jeszcze pod tym względem karzącej ręki Opatrzności, ale nie będziecie mogli o tym wątpić, gdy przytoczę wprost słowa Boże, wypowiedziane na naszą przestrogę. „Człowiek, który się prędko chce wzbogacić, [k. 8] a innym zajrzy, nie wie, iż nań przyjdzie niedostatek” (Przypowieści Salomonowe 28, 22). To znaczy: kto zazdrości innym mienia i dąży choćby z krzywdą bliźniego do wzbogacenia się, nie tylko tego celu nie dopnie, ale nawet za karę swej chciwości popadnie w nędzę.
Lecz pozwólcie, że tu powtórzę słowa inne. Prorok Zachariasz w nadnaturalnym widzeniu ujrzał księgę, o której Duch Boży wypowiedział do niego te słowa: „To jest przekleństwo, które wychodzi na oblicze wszelkiej ziemi, bo wszelki złodziej jako tam napisano, sądzony będzie, (o oto sąd, który go czeka:) Wywiodę ją – mówi Pan Zastępów i przyjdzie do domu Złodzieja i do domu przysięgającego na Imię moje kłamliwe i będzie mieszkać w pośrodku domu jego i zniszczy go i drzewa jego i kamienie jego” (Za 6, 3-4) . zniszczenie więc zupełne mienia, zniszczenie aż do fundamentów, tak że i kamień na kamieniu nie zostanie, ten jest owoc kradzieży. Własny zatem nasz interes nawet doczesny, wymaga, abyśmy szanowali cudzą własność.
II
Zarzut I
Jednakże [k. 9] tu spotykam się z pewnym z waszej strony, słuchacze, zarzutem. Nie może być, powiadacie, aby kradzież sprowadzała ruinę majątkową tego, kto przywłaszcza cudzą własność, bo iluż to jest ludzi niesprawiedliwych, którzy tym właśnie sposobem zbogacili się i żyją spokojnie. O, drodzy słuchacze, tego zaprzeczyć nie można, ale jakiejże tu potrzeba wymowy, aby z tego właśnie powodu poruszyć do głębi serca wasze, i was od takiego dobrobytu jak najbardziej uchronić.
Pomyślność tego rodzaju jest najstraszniejszą karą, jaką kiedykolwiek na ziemi pan Bóg na ludzi zsyła, bo najsurowiej Bóg karze, gdy według słów Św. Pawła ”poddaje człowieka pożądliwościom serca jego” (Rz 1, 24). Za chwilę zrozumiemy to dokładniej.
Przez czas trzyletni publicznego nauczania swego Pan Jezus przebywał w gronie dwunastu Apostołów – znacie ich imiona, znacie pamiętne imię Judasza, bo i któżby kiedykolwiek w życiu nie słyszał tego imienia, które się stało mianem pospolitym każdego zdrajcy i obłudnika? Nie zapominajmy, że był to Apostoł, obdarzony miłością Pana Jezusa na równi [k. 10] z innymi Apostołami. Tysiące łask płynęły z serca Jezusowego na tę duszę skamieniałą; u nóg tego człowieka klęczał Pan Jezus, w najwyższej pokorze obmywał je i całował, na równi z Piotrem i Janem, jemu podawał Najświętszy Sakrament – a jednak, wszak znacie dobrze losy tego człowieka; on wstaje po Ostatniej Wieczerzy i spieszy do wrogów Chrystusa, aby Go wydać w ich ręce za 30 srebrników, za cenę którą wówczas na najniższych naznaczano niewolników.
Cóż to jest powodem tej niewdzięczności, tak niesłychanej i zapewne jakaś namiętność zaślepiła jego umysł, ale nie, to nie było zaślepienie, to złość nadmierna, czyniąca go istnym szatanem; skoro z ust samego Zbawiciela wyszły bolesne słowa: „[czyż] Ja nie dwanaście was obrał, a jeden z was jest diabeł. A mówił o Judaszu Szymonowym Iskariocie” (J 6,70) – dodaje św. Jan Ewangelista. I źródło tej złości bez trudu znajdziemy – tenże sam Ewangelista krótko wspomina o Judaszu. „Judasz Iszkaryot był złodziejem i mieszek mając, co wkładano, nosił”.
Więc kradzież zamieniła niegdyś Apostoła na istnego szatana – bogobójcę, lecz patrzmy [k. 11] na dalsze jego losy. Śmierć krzyżowa Pana Jezusa wtrąciła Judasza w taką rozpacz, że utracił wszelką wiarę i ufność w miłosierdzie Boże. I cóż pomogły mu te pieniądze, które posiadał, na cóż przydały się srebrniki, które z taką chciwością zatrzymywał, rzucił je ze wzgardą na posadzkę świątyni i samobójstwem życie zakończył.
Zastosowanie Judasza
Historia Judasza prawie całkowicie powtarza się w życiu każdego człowieka niesprawiedliwego. Wszak, wy bracia, sami świadkami tego bywacie, że człowiek niesprawiedliwy, posiadacz cudzej własności, jak niegdyś Judasz, karmi się Ciałem Pańskim w Najświętszym Sakramencie, wchodzi do Kościoła i wspólnie z wami się modli, zalewa się łzami. Zdaje się chciałby pojednać się z Bogiem, lecz gdy mu powiedzą o konieczności zwrotu cudzej własności, tu już ukazuje się w całej pełni jego obłuda, rozkazu spowiednika pod tym względem nie słucha, odkłada wynagrodzenie krzywd aż do śmierci, lecz zbliża się śmierć, i cóż, kapłan żąda spełnienia poprzedniego rozkazu [k. 12] o wynagrodzeniu szkód i znowu z dawnym spotyka się uporem, daremnie grozi karami wiecznymi, ucieka się więc do ostatecznego środka, odmawia udzielenia Sakramentów Św. Niestety, wobec mającej rozpocząć się lada chwila wieczności grzesznik woli bez pokuty umrzeć, aniżeli oddać to, co nabył niesprawiedliwie.
Pismo święte. Kajdany zemstą
I cóż mu pomoże choćby cały świat posiadał, gdy niezawodna grozi mu kara na duszy, grosz nieprawnie nabyty staje się jakby kajdanami, którymi szatan trzyma go w uwięzi. To nie nasze wyrażenie; tak mówi Duch Św. „bo którzy chcą być bogatymi, wpadają w sidła diabelskie, które pogrążają ludzi na zatracenie i zginienie” (1 Tm 6,9). Jeśli chcesz wiedzieć, słuchaczu, o jakim tu zatraceniu mowa, odpowie św. Paweł: „A nie wiecie – iż niesprawiedliwi nie osiągną królestwa Bożego, nie mylcie się, ani złodzieje, ani łakomi, ani drapieżcy nie posiądą Królestwa Bożego” (1 Kor 6,9-10). [k. 13]
Wymówki
Wiemy dobrze, iż od spełnienia tego obowiązku tłumaczymy się tysiącznymi przeszkodami, lecz jak one są bezpodstawne, własne sumienia wasze zaświadczą. O wy to, bracia drodzy, rozumiecie, i dosyć jest abyście przysłuchali się tylko temu świadectwu sumienia, a znikną wszelkie wymówki. Wiecie, jakże powszechnie to używana jest wymówka, którą zastawiamy się przeciwko obowiązkowi zwrotu cudzej własności [k. 17], że niektórym osobom w ogóle nie potrzeba wynagradzać.
O! on bogaty – powiadacie, co mu tam przyjdzie z kilku złotych, albo też: wszak to rządowe, więc krzywdy nie ma, a jakbyśmy zapominali o tak jasnych słowach Pana Jezusa, które wszelką tu wątpliwość usuwają: „Oddajcie co jest cesarskiego Cezarowi, a co jest Bożego – Bogu”. Inni wobec wielkości tej sumy, którą by zwrócić należało, boją się, że narażą swe potomstwo na ostateczną ruinę, niestety nie wiedzą o tym, że zostawiając im majątek, niesprawiedliwie nabyty, gotują im najstraszniejszą ruinę, bo wiekuistą, bo któż tego nie rozumie, że źle nabyta rzecz nie zmienia swej natury z biegiem tylko czasu. I owszem z biegiem czasu zwrot należności staje się coraz trudniejszym, a tak – okrutni rodzice – wraz z majątkiem [k. 18] doczesnym przekazują swoim dzieciom wieczność nieszczęśliwą w piekle.
Inni powiadają, że gdyby oddali cudzą własność – popadliby sami w nędzę i brak środków do życia. O, bać się trzeba bracia kochani, aby tu zbytniej dla siebie pobłażliwości nie było. Słuchaj raczej, co św. Augustyn mówi: „Dlaczego masz szukać zabezpieczenia swego bytu w cudzej własności, gdy Bóg dostarcza ci zdrowia – i otacza cię zawsze swoją opatrznością. Jeżeli nawet pracować nie możesz, szukaj raczej wsparcia w bliźnich, aniżeli w niesprawiedliwym przywłaszczaniu cudzej własności”.
O, Bracia drodzy, nie odkładajmy już na potem spełnienia tego obowiązku wynagrodzenia krzywd poczynionych, jak tego żąda prawo Boże, bo rzeczy niesprawiedliwie posiadane – jak głos wołający o pomstę dla nas, zgromadzają gromy [k. 19] Boże nad głowy nasze, oby je zdołała jeszcze odwrócić szczera pokuta nasza. Oddajmy cośmy komukolwiek winni i nadal żyjmy zgodnie z wolą Bożą, „który kradł, niechaj już nie kradnie, lecz raczej niech pracuje, aby miał skąd udzielać mającemu potrzebę” (Ef 4, 28).
Amen.
Składam to kazanie Najsłodszemu Sercu Jezusowemu w znanych czterech intencjach
– przez ręce Najświętszej Panny Maryi i Św. Józefa – mego Patrona.
ks. Adolf Szelążek.
1 marca, Płock 1897 roku
Rok ciężkich utrapień i wielkich pociech.