Ks. bp A. P. Szelążek, biskup łucki, Okólnik nr 222 w sprawie listu o zwalczaniu niewiary, Łuck, 2 lutego 1935, Miesięcznik Diecezjalny Łucki 10(1935) nr 3-4, s. 67-77.
BISKUP ŁUCKI Łuck, dnia 2.II.35
Nr 222
Do Czcigodnego Duchowieństwa
Diecezji Łuckiej.
Przesyłając przy niniejszym swój List Pasterski z dnia 2.II. 1935 o zwalczaniu niewiary, wzywam serdecznie Czcigodne Duchowieństwo do jak najgorętszego podjęcia pracy w zakresie realizacji tych założeń, które ten List zawiera.
Celem Listu jest najpierw pełne, o ile możności, uwiadomienie diecezjan łuckich o rozmiarach ofensywy, którą dosłownie przeciwko Bogu prowadzą ateusze, skupieni w rozmaitych ugrupowaniach.
List zamierza w dalszym ciągu obudzić w tych diecezjanach świadomość najściślejszego obowiązku wszystkich katolików żywej współpracy z Czcigodnym Duchowieństwem w zwalczaniu niewiary.
Dla powyższych względów jednorazowe przeczytanie Listu w kościele nie osiągnie celu, nie zdoła bowiem przeniknąć do głębi świadomości słuchaczów, wywołać zrozumienia prawdziwego niebezpieczeństwa, jakie zagraża religii w poszczególnych krajach, zbudzić głębokiego poczucia obowiązku wyjścia z pozycji neutralnej obserwacji rozgrywającej się walki duchowej, zbudzić potrzeby poinformowania się, co i jak czynić. Po przeczytaniu Listu w kościele trzeba omówić go szczegółowo na zebraniach w Domu Parafialnym, gdzie istnieje, względnie w Sali Akcji Katolickiej, przy czym należy słuchaczy zachęcić, aby stawiali konkretne zapytania, na które obecny na zebraniu ks. Proboszcz dawać będzie wyczerpujące wyjaśnienia. Gdzie nie ma ani Domu Parafialnego ani sali Akcji Katolickiej, trzeba w następnych paru niedzielach omówić „List Pasterski” wykładając jak najprzystępniej [s. 68] jego poszczególne części i wskazują, czego oczekujemy od współpracy katolików w dziele obrony wiary.
We wszystkich tych omówieniach wystrzegać się trzeba wszelkich wycieczek i zastosowań do osób partykularnych współczesnych, co sparaliżowałoby całkowicie daną pracę. Rzeczowo podane nauki przenikną wszędzie i wszystkim ludziom dobrej woli pomogą do wejścia na wymagane przez Chrystusa Pana wyżyny doskonałości chrześcijańskiej. Osobom poszczególnym własny ich ks. Proboszcz winien udzielać bezpośrednich napomnień, nie na zebraniach publicznych.
List nie zawiera konkretnych zarządzeń, wskazuje tylko, że pewne zarządzenia będą wydawane. Pod tym wzglądem wzywa Czcigodne Duchowieństwo do pomocy w nakreśleniu programu tych prac, które należy wykonać w najbliższym czasie.
Mając to na względzie, proszę najpierw o przeczytanie Listu w najbliższym czasie, w niedziele i święta, podczas sumy, zamiast zwykłego kazania. Odczytanie całego Listu w jednym dniu zajęłoby wiele czasu. Należy więc List podzielić na trzy części i odczytać w kolejnych dniach świątecznych, wyjaśniając powód tego podziału i nawiązując przy czytaniu „dalszego ciągu” paru słowy do części poprzedniej.
Poza tym wzywam Czcigodne Duchowieństwo, aby na najbliższej konferencji dekanalnej, zechciało rozważyć, jakie środki należy przedsięwziąć w omawianej sprawie.
Byłoby pożądanym, aby dla tej sprawy specjalnie Przewielebni Księża Dziekani odbyli Konferencje Dekanalne, o ile zwykła kolejna Konferencja nie jest przewidziana na czas najbliższy, na której przedmiot obecny mógłby być omówiony. Na tę konferencję wezwać należy także księży wschodniego obrządku, pracujących na terenie Dekanatu. Tym księżom Przewielebni księża Dziekani wyjaśnią, że o ile to jest możliwe, w ich cerkwiach unickich List powinien być tak samo odczytany i wyjaśniony. Jeżeli lud wschodniego [s. 69] obrządku nie zna języka polskiego i czytanie tego Listu w języku polskim byłoby połączone z jakimiś innymi trudnościami, winni księża wschodniego obrządku podać ludowi z ambony treść Listu, a następnie wypełniać te czynności, które na Konferencji Przewielebnych Księży Dziekanów w Łucku będą ustalone.
Treścią narady na tej Konferencji winny być następujące przedmioty:
I. modły jakie specjalnie dla danej rzeczy maj być w diecezji nakazane;
II. kolportaż wydawnictw katolickich i obrona przed wydawnictwami antyreligijnymi;
III. tworzenie organizacji kościelnych, o których wspomina List Pasterski;
IV. podniesienie poziomu kaznodziejstwa;
V. ewentualnie inne projekty, które by uczestnicy konferencji mogli podać.
I.
Co do modłów publicznych na razie zalecam śpiewanie po sumie, w niedziele Wielkiego Postu do Niedzieli Męki Pańskiej włącznie Suplikacji: „Przed Oczy Twoje Pani”, pouczywszy uprzednio lud o celu tej modlitwy.
Poza tym Czcigodni Księża będą łaskawi na swych naradach rozważyć, jakie modlitwy wspólne, publiczne i to na dłuższy okres czasu dla omawianego specjalnie celu należałoby wprowadzić, mając przy tym na względzie, że nie należy zbytnio przeciążać ludu długim nabożeństwem, które by z tego powodu było zaniedbywane przez wiernych.
II.
W odniesieniu do prasy i inn. wydawnictw dwie rzeczy trzeba rozważyć: a) sposoby tępienia szkodliwych wydawnictw środkami legalnymi i b) sposoby propagandy wydawnictw dobrych.
a) Usuwanie z obiegu środkami legalnymi szkodliwych publikacji może mieć oparcie w Kodeksie [s. 70] Karnym. Dotyczy to zarówno wydawnictw bezbożniczych jak i pornografii. O ile Kodeks Karny przewiduje sankcje karne przeciwko bluźnierczym i innym antyreligijnym wystąpieniom (Art. 155; 172-174, 214) trzeba rzecz wprowadzać na właściwą drogę; gdzie okoliczności tego wymagać będą, na drogę sądową. Drogę tę obierać należy nie tylko w wypadkach przestępstw prasowych przeciwko religii katolickiej lecz i w tych wypadkach, kiedy mają miejsce przewidziane w Kodeksie karnym bluźnierstwa, bluźniercze zohydzanie czci Bożej, wykonywanej przez Kościół Katolicki, wystąpienia przeciwko Kościołowi, dogmatom, obrzędom.
Istnieją zupełnie godziwe i legalne środki wycofywania z obiegu krzywdzących religię publikacji. W niejednym miejscu dzieci, uczęszczające na wykłady religii, gdy pouczone zostały o szkodliwości niewiary i tych pism, które szerzą niewiarę, same spontanicznie przynosiły do miejscowego ks. Proboszcza takie publikacje, narzucane poszczególnym domom katolickim przez agitatorów bezbożności lub sekciarstwa.
b) Obmyślić należy sposoby propagandy wydawnictw dobrych, zwłaszcza apologetycznych, które w naszych czasach są najpotrzebniejsze. Z tym rozważyć trzeba jakie pisma, jakie książki i książeczki, jakie ulotki szerzyć by należało. Nie potrzeba zaznacza, że z poród pism na pierwszym miejscu w naszej diecezji postawić należy „Życie Katolickie”. Zrozumiejmy, że pismo to nie jest czymś narzuconym nam z zewnątrz. Jest to pismo nasze! Ono jest własnością nas wszystkich, wszystkich kapłanów i katolików Diecezji Łuckiej. Jest to przynależność naszej wspólnej, diecezjalnej Rodziny Katolickiej. To środek obrony przeciwko wycieczkom zła, teren na którym wszyscy możemy wymieniać swe myśli, dążenia, aspiracje, dawać wyjaśnienia prawd wiary, zasad Kościoła, naszych praw katolickich. Z tego względu Czcigodni Księża powinni stać w obronie tego pisma, jak własnego, osobistego [s. 71] dobra, przyczyniać się do jego rozkwitu. Osiągnąć się to da nie tylko zwiększaniem rzeczywistych prenumeratorów, ale takie nasycaniem pisma wiadomościami, interesującymi ogół, własnymi pracami, gdy możemy ogółowi ofiarować dużo ze zdobyczy swej wiedzy.
Byłoby pożądanym stworzenie propagandy aktualnych ulotek w sprawach religii. Można by je drukować w Drukarni Kurii Biskupiej, znacznie taniej, niż gdzie indziej. Trudność tu jednak zawsze istnieje prawie niepokonalna, brak funduszów.
Dążyć w każdym razie trzeba do celu.
Z broszurek, które najbardziej mieć się powinno na względzie, podkreślić muszę broszurki apologetyczne i skierowane przeciwko sekciarstwu. Wybrany w każdym Dekanacie kapłan mógłby specjalnie wziąć na siebie zadanie sporządzenia spisu godnych zalecenia i nadających się do propagandy na miejscu wydawnictw, zapoznania się ze sposobami kolportażu i poinformowania konfratrów.
III.
W zakresie organizacji, przydatnych dla obrony wiary i zdobywczej duchownej działalności, wskazane mamy drogi; poszukiwać ich nie trzeba.
Na pierwszym miejscu postawił dzisiaj Ojciec święty Akcje Katolicką.
Naszym zadaniem jest wniknięcie w myśl Namiestnika Chrystusowego. Jego wezwanie dobrym kapłanom całkowicie wystarcza. Rozumiemy bowiem, że nie tylko mamy być posłuszni, jak tego Prawo Kanoniczne wymaga, ale że za tym głosem iść trzeba, jako za głosem Ojcowskim, z miłości i z tej także świadomości, że na czasy nasze Duch Przenajświętszy, jak i w innych epokach dziejów Kościoła, wskazuje przez Papieży najodpowiedniejsze środki rozwoju życia duchownego. Trudno byłoby zrozumieć kapłana, który by siebie sędzią czynił dla oceny celowości zarządzeń Stolicy Apostolskiej. Niepodobna zrozumieć, [s. 72] jak swój wewnętrzny stosunek do Głowy Kościoła urabia ten, kto wyrokuje o wezwaniu Ojca świętego, jako o rzeczy nie do wykonania, nie na czasie, zbędnej i nad tymi sprawami przechodzi do porządku dziennego.
A gdy Ojciec Św. ogromną przywiązuje wagę do tworzenia i rozwoju oraz urabiania według myśli Kościoła, Katolickich Stowarzyszeń Młodzieży; gdy na rozwoju tych Stowarzyszeń opiera żywą nadzieję obrony wiary przed atakami ateizmu, nie wiemy, jak może kto niekiedy patrzeć obojętnie na likwidację tych Stow. dla braku opieki, dla braku nawet sali zebrań, które może służą organizacjom, nie mającym na celu ugruntowania w społeczeństwie ideologii katolickiej. Muszę z boleścią wyznać, że noszę w duszy żal wielki do tych, którzy mogliby uratować i utrwalić te organizacje, a uznali za naturalne nie troszczyć się o ich utrzymanie. Nie mogę opędzić się przed myślą, że przecież w tym uwypukla się i charakter stosunku do Stolicy Apostolskiej i stopień gorliwości pasterskiej.
Najgoręcej wzywam Czcigodne Duchowieństwo do zajęcia się tymi sprawami z całym zapałem. Ta praca, mająca na celu specjalnie urabianie duchownej strony młodzieży, nie przeszkadza istnieniu innych organizacji, które innym, a godziwym służą celom.
Wiem atoli, jak bardzo znowu gorliwie rzecz tę rozwijają u siebie liczni Księża Proboszczowie. Szczęśliwy jestem z drugiej strony, że z ogromnym poświęceniem swych sił oddaje się rozwojowi Akcji Katolickiej W. Sz. ks. prof. dr Franciszek Skalski, posiadający nie tyko głęboką w danym zakresie wiedzę, zdobytą drogą wyższych studiów specjalnych, ale także ducha Bożego, wolę służenia Bogu ze wszystkich sił i w najczystszej intencji. Proszę Czcigodne duchowieństwo, aby z Jego pomocy korzystało jak najchętniej. Jemu też pozostawiam położenie nacisku na inne odłamy Akcji Katolickiej. [s. 73]
W zakresie zrzeszeń chcę jeszcze podkreślić znaczenie bractw już istniejących. Jakkolwiek służą one dzisiaj prawie wyłącznie dziełom pobożności, ale to jest właśnie sprawa decydująca o powodzeniu wszelkiej innej akcji. Z radością notuję, iż mam liczne dane o pomyślnym rozwoju tych bractw w wielu parafiach. Nie są to ani przeżytki, ani bezpłodne pod względem wzrostu dobra duchowego organizacje. Przed tron Boży płyną na równi z uczynkami dobrymi – dobre modlitwy serc pobożnych i role swoją zbawczą spełniają.
Kościół katolicki ma to do siebie, że daje wyraz swej żywotności w coraz nowych dziełach, zastosowywanych do nowych potrzeb chwili bieżącej. Już Akcja Katolicka, chociaż miała zaczątki w czasach dawnych; w swej jednak postaci współczesnej jest dziełem nowym. Do nowych dzieł zaliczyć można obecnie tworzenie bractw dla poszczególnych stanów i z nadaniem im, oprócz dzieł pobożności, zadań praktycznych, na wzór bractw dawnych. Tym sposobem można wytworzy elitę katolików gorących i bez skazy, która i własną sferę pociągnie na poziom wyższy życia religijnego i promieniować może na szerokie koła społeczeństwa. W pierwszym rzędzie formuje się obecnie bractwo p. n. „Religijny Związek Ziemiaństwa dla Obrony Wiary i Moralności”. Statut tego bractwa, jeżeli nie będzie mógł być dołączony do obecnej mojej odezwy, będzie Czcigodnym Kapłanom przesłany oddzielnie. Na razie Koło tego bractwa istnieć będzie jedno w całej Diecezji Łuckiej.
Czcigodni Księża zapoznają się z tym Statutem i rozważą, czy można by w najbliższej przyszłości tworzyć analogiczne bractwa w innych grupach społecznych i stanach, jak sędziowie, lekarze, technicy, kupcy, przemysłowcy. Statut Ziemiaństwa mógłby służyć dla bractw innych. [s. 74]
IV.
Wielką trosk napełnia mnie poziom istniejącego współcześnie kaznodziejstwa. Zastrzegam, że nie mam tu na względzie specjalnie kaznodziejstwa w Łuckiej Diecezji, ani też nie mam zamiaru twierdzenia, że nie stoi ono na wysokim poziomie, mówię tu o poziomie współczesnego kaznodziejstwa w ogóle. Nie wiem, czy pokoleniom następnym współczesna epoka przekaże liczne płody pracy i talentu, jakie wiążą się z imionami : Skarga, Karnkowski, Woronicz, Lacordaire, Rossuet, Bourdaloue, Massillon. To były może i talenty, ale nadto w pozostawionych nam przez tych kaznodziejów dziełach widzimy włożoną w nie olbrzymią pracę i olbrzymią wiedzę teologiczną. Każdy kapłan w swoim zakresie może im dorównać, jeżeli podejmie pracę dużą nad skupieniem w kazaniu treści i nad urobieniem formy.
W obecnych czasach treściwe i logicznie opracowane kazania są jednym z najkonieczniejszych środków obrony wiary. Fides ex auditu. To znaczy, że jeżeli słuchać nie będą, nie będzie wiary.
Zrozumiejmy, że dotąd nam Pan Bóg zostawia w naszym rozporządzeniu broń niezmiernej siły: żywe słowo. Patrzmy: tam, gdzie zdobywa ateizm władzę nad krajem, najpierw zamyka kaznodziejom usta! Sam zaś⋅ ten ateizm na wiecach niezliczonych głosi, głosi, mówi, mówi ustawicznie! Nic to, że mówi do znudzenia i obrzydzenia, jak nam się zdaje. Ci słudzy złego znają psychologię tłumu i wiedzą, że tu bardziej, niż w świecie fizycznym, gutta cavat lapidem. Prócz wieców, które zastępują zebrania u stóp ołtarzy i pod amboną, ateizm rozsyła na wszystkie końce świata i z tysięcznych miejsc przy pomocy radia mowy antyreligijne. I tu również mówią i mówią. A kto choć cokolwiek wsłuchiwał się w te bezbożnice kazania, wie, jak one są przyobleczone we wszystkie pozory wiedzy. To nie są tylko paszkwile i oplucia nauk Kościoła [s. 75] i jego urządzeń; to są skonstruowane zręcznie argumentacje, które usiłują trafić do przekonania! Podczas bytności mojej we Francji, w ubiegłym roku; miałem sposobność przeczytania w pismach codziennych napaści pewnego bezbożnika na kaznodziejstwo katolickie. „Przypatrzcie się – pisał – i posłuchajcie, co on mówi ! Jakaż to emfaza, ile napuszystości, ile wykrzykników, ile gromów! Wszystko na powadze oparte! A bodaj jeszcze kaznodzieja swoimi tytułami naukowymi wam będzie imponował; może tytułami swych godności. Ale, proszę, ściśnijcie w garści to, co on mówi, a przekonacie się, że to tyle warte, co piana morska, jaśniejąca w promieniach słońca blaskami tęczy, ale ściśnięta w ręku -okazuje się niczym! Trochę zostawia brudu w rękach! To, co ten kapłan na sumie mówi jest tak samo zbiorem szumnych frazesów bez treści! Czy tam znajdziecie jakie argumenty? Cóż ten kaznodzieja wam dostarcza? Jakie wskazówki postępowania…” itd.
Oczywiście, w tych słowach wielka przesada. Ten sąd wszakże wskazuje, czego ateiści doszukują się w kazaniach katolickich. Szukają braku treści. Brak treści w kazaniach, głoszonych na ambonach, to nowa, niespodziana broń w ręku bezbożników.
Wypadałoby stąd, że bodaj byłoby lepiej, aby kazanie nie było wcale wygłoszone, aniżeli żeby było wygłoszone bez dobrze opracowanej treści i formy. Ale głoszenie słowa Bożego nas obowiązuje! „Vae enim mihi si non evangelizavero”. (I Cor. IX. 16).
Niedawno ogłosiłem w tej sprawie okólnik, w języku łacińskim, aby służył wyłącznie duchowieństwu. Obawiam się, że pozostał on bez wpływu, jako posiadający zwykłe wskazania teologii pasterskiej, znane wszystkim. Wszakże okólnik ten był podyktowany najżywszą troską o konieczność wzmocnienia naszej pracy na tym terenie. Jest zresztą wiadomym, iż najpotrzebniejsze rzeczy wymagają stałej uwagi i stałego [s. 76] odnawiania w pamięci naszej powodów tej tak potrzebnej staranności.
Jest to sprawa tak ważna, tak obchodząca nas wszystkich, tak nam wszystkim wspólna, że nie byłoby wcale rzeczą niewłaściwą, gdyby na terenie Dekanatów konfratrzy kondekanalni wytworzyli w tym zakresie jak wzajemną pomoc, powiem szczerze wzajemną czujność. Zważmy słowa św. Pawła o potrzebie wzajemnego pouczania się: Słowa Chrystusowe niechaj mieszkają w was obficie, z wszelką mądrością, nauczając i sami siebie napominając… (Kol. III. 16). Należałoby temu wezwaniu Ducha Przenajświętszego nadać w naszej działalności konkretną formę. Nauczać i sami siebie napominać moglibyśmy przez utworzenie Dekanalnych Komitetów Kaznodziejskich, których zadaniem byłoby zapoznawanie się z poziomem kaznodziejstwa w poszczególnych parafiach i udzielanie rad konfratrom, czy to w prywatnej rozmowie z poszczególnymi konfratrami, czy też na Konferencjach Dekanalnych. Komitety tego rodzaju powinniby być tworzone drogą wyboru przez Duchowieństwo Kondekanalne na okres mniej więcej trzyletni, z tym, że po upływie trzechlecia ci sami mogliby być ponownie wybierani.
Doskonale opracowany przez ks. Prałata Tokarzewskiego plan utworzenia Pogotowia Misyjnego może być z powyższym planem Komitetów Kaznodziejskich skombinowany.
Referat ks. Prałata Tokarzewskiego przy niniejszym załączam.
Zadaniem omawianych Komitetów byłoby zbieranie dokładnych informacji o nowych kaznodziejskich publikacjach, prenumerata pism kaznodziejskich, pomoc w nabyciu najważniejszych źródeł kaznodziejskich, a więc czuwanie, żeby każdy kapłan posiadał Pismo Święte, dzieła teologiczne, i dzieła klasyczne kaznodziejskie. [s. 77]
Do tych Komitetów należałoby również regulowanie i ożywianie akcji urządzania misji przez zaproszonych najlepszych kaznodziejów, jak ks. Jarosz T.J., który specjalnie poświęca się pracy misyjnej na Wołyniu.
Proszę te rzeczy rozważyć i konkretne wnioski postawić.
Wzywam jeszcze raz Czcigodne Duchowieństwo, aby omówionymi przeze mnie sprawami zajęło się z całą gorliwością. Gdy otrzymam od wszystkich XX. Dziekanów raporty o wynikach narad na konferencjach dekanalnych, zwołam do Łucka Konferencję XX. Dziekanów dla uzgodnienia zapatrywań i ustalenia ostatecznych form postępowania. Z całego serca wszystkim Czcigodnym kapłanom błogosławię i zapewniam, że modlić się będę gorąco, aby rozważania Wasze wydały jak najobfitsze, szczęśliwe, zbawcze owoce.
(-) +Adolf Szelążek
Biskup Łucki
(-) Ks. J. Szych
Kanclerz