Ks. bp A. P. Szelążek, biskup łucki, Rec. J. Jeleński, Miód z opoki, Tygodnik Warszawski 4(1948) nr 9(118), s. 3.
Miód z opoki
Autor „Świateł Tajemnic” i innych prac z zakresu zagadnień religijnych inż. S. Jeleński wypełnia obecnie zapowiedziany przez siebie cykl „Valde Ama” drugą już opowieścią: „Miód z Opoki”. Pierwsza, – „Pod błękitami”, zyskała ze strony wysokiego w sferach kościelnych dostojnika gorące uznanie, jako „artystyczna apologia Boga, Chrystusa, duszy ludzkiej i jej ziemskich oraz wiecznych przeznaczeń”. Niezawodnie blaski zawarte w tym drugim ognisku, urokiem prawd Bożych koją serca spragnione duchowego wzmocnienia. Wszakże p. Jeleński toruje nowe drogi w dziedzinie apologetyki. Nie tylko odsłania i pogłębia samą prawdę, lecz także wyprowadza z niej życiowe wnioski. Rozległa to dziedzina świateł i cieni, wypełnianych we wspomnianym cyklu zadań.
Z odmętów oceanu wyłania się blade oblicze zła, z zagadkowym wyrazem nierozwiązalnej tajemnicy. Cokolwiek ją przenikamy. Wiemy najpierw, że nadużycie wolności woli w niej się tai. Wiemy, że jakimś paktem jesteśmy ze złem związani, że zatem jego pochodzenie w pewnej mierze nie jest nam obce. A jednak! I człowiek jest jego współtwórcą, przynajmniej na ziemi. Wyniesiony do niesłychanego dostojeństwa – do posiadania wolności woli jest w stanie przeciwstawić się swemu Stwórcy. Stwórca broni go od błędnych zboczeń; zagrożeniem nieszczęśliwych następstw obwarował posłuszeństwo swym rozkazom „tak darząc go wolnością woli, że przy tym nakazami swymi wskazuje drogę” (S. Aug. Enchirid r. 25)
Przejawy jednak wolności woli człowieka muszą być uszanowane w rządach Opatrzności , choćby z uszczerbkiem jego dobra. „Uznał bowiem Stwórca, że jednak jest lepiej wyprowadzać dobro z objawów zła , aniżeli dopuścić nieistnienie żadnego z tych objawów” (S. Aug. ibid.)
Wiemy także, że zło zwalczać trzeba, zwalczać wszędzie, we wszystkich objawach, nie lekceważąc najmniejszych uchybień „Bonum ex integracausa”. Wyrywać trzeba chwasty i naleciałości szkodliwe; uszlachetniać obyczaje, kształcić wolę. Czasy, któreśmy przeżyli zawarły nadobfite dowody zezwierzęcenia człowieka. Mało byłoby powiedzieć: „homo homini lupus”! W okrucieństwie prześcignęli ludzie najokrutniejsze istoty zwierzęcego świata. Z drugiej strony, jednocześnie człowiek okazuje często zupełny zanik ludzkich uczuć w stosunku do zwierząt. Dobrze ujęte wychowawcze systemy dążą do usunięcia tych braków. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej położony jest silny nacisk na uszlachetnienie duszy młodzieży nawet w przejawach stosunku do zwierząt posiada nie tylko umoralniające znaczenie, ale jest także objawem umacniającym wiarę we wszechobejmującą Opatrzność Bożą. Psalm 35 w. 7 – zawiera znamienne wskazanie „Ludzi i zwierzęta zbawiasz Panie”. Istnieje w Ameryce zwyczaj, że w każdej prawie rodzinie dzieci mają swoje „Pet”y”, tj. ulubieńców wśród zwierząt domowych, którym okazują szczególną troskliwość i pieczę i w których starają się rozpoznać piękne uczucia swego własnego serca. Słusznie więc P. Jeleński poddaje ścisłej rewizji panujące w tej dziedzinie współczesne obyczaje, potępia daleko idące zaniedbania i domaga się wprowadzenia koniecznych reform.
Świat kobiecy, wszechstronnie oświetlony w skarbcu literatury pięknej naszej i obcej w potoku dzieł poważnych , traktuje P. Jeleński z wielką oględnością w ramach skrzyżowania się walk duszy o moralne dobro, wobec pięknie zarysowanego typu utrwalonej cnoty i skupienia wszystkich dodatnich stron charakteru, zawsze autor wskaże w subtelnej formie drogę obowiązku.
Wielkiego znaczenia jest wskaznie, że walka upadłych aniołów, przeciwko Bogu, po ich przegranej w niebie, przeniosła się na ziemię. Historycy nie liczą się z jej rzeczywistością, skoro nawet jeszcze trzeba im udowadniać samo istnienie szatana. Toteż pojmowanie dziejów świata będzie cierpiało na zasadniczy niedorozwój, jak długo nie będzie uwzględniany ten panujący nad życiem ludów wiekuisty, przemożny czynnik.
Żaden z pisarzy katolickich, o ile wiem, nie zdołał wskazać faktu tej walki na ziemi. Nikt nie dojrzał strasznego w zaświatach pobojowiska, zmagania się złego ducha i jego adherentów z Michałem i wiernymi Bogu duchami. Nikt nie dosłyszał przerażającego poszumu huraganów, które na duchowej płaszczyźnie świata porywają ludzkość w swe wiry. Nie dosłyszał tego nawet Bernanos Georges w swoim „Sous le Soleil de Satan” („Pod słońcem szatana”). Nawet Huysmans w swoim opisie życia Trapistów.
Walka na ziemi przeciwko Bogu jest dalszym ciągiem zaświatowych wydarzeń. Strącony na ziemię Lucyfer nie skończył swej roli. Za sobą pociągnął on tłumy zbuntowanych niebian i rozsiał ich wśród ludzi. Godzi się tak pojmować obraz apokaliptyczny: „I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów – a na głowach jego siedem diademów. I ogon jego zmiata trzecią część gwiazd z nieba, i rzucił je na ziemię” (Ap 12, 3-4). A gdy niebiosa rozbrzmiewają radością, triumfem, nad ziemią zawisła przejmująca grozą zapowiedź nieszczęśliwych zdarzeń: „Biada ziemi i biada morzu, bo zstąpił do was diabeł, pałając wielkim gniewem, świadom, że mało ma czasu. I rozgniewał się Smok na Niewiastę i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa” (Ap 12, 12; 12,17). Walka trwa. I nie tylko z ludźmi, lecz także z szeregami Aniołów, których Bóg dla obrony naszej posyła. Rozsiane wśród ludzi tłumy duchów złych nie są bezczynne. Szatan usiłuje przeprowadzać wśród ludzi pobór do swoich szeregów; stara się zyskiwać i urabiać swoich apostołów i proroków. A krąży bez przerwy, szukając kogo by mógł pozyskać albo do zguby wiecznej przyprowadzić (por. 1 P 5,8-9). Codzienne doświadczenia zdradzają jego obecność; piołunem karmią, dają odczuć moc tej groźby: „Biada ziemi”. Biada dla wszechobecnych niebezpieczeństw nie tylko doczesnych, lecz nade wszystko dla sieci, rozłożonych na wszystkich ścieżkach życia, a grożących spętaniem rąk i nóg naszych nad bezdennymi przepaściami grzechu.
Silnie zarysowane w nowej opowieści szkodliwe działanie szatana mogło by znaleźć jeszcze swoją – chociażby w zarysie – historię. Ale jest ono tak mocno uderzające w naszą wyobraźnię, w naszą umysłowość, uczuciowość, że raczej wołać by trzeba o podanie obrazów, które uspokoją i dadzą podstawę ufności w Bogu, – dopomogą ożywić w duszy tę radość, do której wielokrotnie i silnie nawołuje św. Paweł – zwłaszcza w Liście do Filipian:
„Gaudete, iterum dico gaudete” „Radujcie się zawsze w Panu, jeszcze raz powiadam radujcie się!” (Flp 4,4).
Do tej radości istnieją bardzo poważne powody. Rządy opatrzności Bożej stanowią jednolitą całość, obejmują wszelkie zjawiska w stworzonym wszechbycie, a więc i wszystkie przejawy najpełniejszej wolnej woli stworzonych istot rozumnych. Istnieje wszechwładztwo Boże: „Universa serviunt tibi” „Tobie wszystko służy” Ps 118,91. Nic, absolutnie nic nie wychodzi poza władztwo Boże. Najsilniej zaakcentowana samowola istoty rozumnej, stworzonej, najkategoryczniej wyrażona opozycja wolnej woli istoty rozumnej przeciwko woli Bożej nie może wyjść poza działanie tego prawa wiekuistego: „Tobie wszystko służy”. A gdy zdeprawowana wola istoty stworzonej, rozumniej zmierza do zakłócenia zamierzonego przez Stwórcę planu , najniespodziewaniej dla siebie staje się wykonawczynią planów Opatrzności Bożej. Uderzający przykład tej służby wyższemu dobru daje historia rodzaju ludzkiego. Przewidziane zaś przez Boga i postanowione zbawienie człowieka wydźwignięcie go z grzechu pierworodnego, przyniosło niesłychane wywyższenie natury ludzkiej w hipostatycznym jej zjednoczeniu z naturą Boską w Osobie Syna Bożego. Toteż Kościół w liturgicznych funkcjach wielkotygodniowych umieścił przedziwne słowa: „O felix culpa, quae ralem et tantum meruit habere Redemptorem ” „O szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel”.
W hipostatycznym trwaniu pierwotnej świętości człowieka, wierności rozkazowi Bożemu, człowiek miałby zapewnione przejście do chwały wiecznej, lecz natura ludzka nie byłaby wyniesiona do tej niezmiernej godności hipostatycznego zjednoczenia z naturą Bożą. Bez żadnej przesady powiedzieć można, że całe szkodliwe działanie szatana i sług jego, – złych ludzi, – wchodzi w zakres Opatrzności Bożej. Plany zła służą realizacji wyższych planów dobra. Mówimy o władztwie Bożym, a daleki będzie od prawdy, ten kto w tym władztwie widziałby tyranię, unicestwiającą wszystkie przejawy wolnej woli istot stworzonych, rozumnych. Ich zamierzenia, – najbardziej nawet przeciwne woli Bożej, sprawca tych zamierzeń, osiąga nieraz swój cel zbrodniczy, – nie może jednak ani przewidzieć, ani unicestwić zamierzonych przez Boga zbawczych owoców szkodliwego działania złych duchów i złych ludzi. Władztwo to jest bezmiarem miłości i Bożej dobroci, jest otchłanią niezgłębioną miłosierdzia, w której wszelkie szkodnictwo tonie i rozpływa się bez śladu. A doznane udręki życia odpadają od całości dzieła, jak młoty, dłuta, pilniki przy rzeźbie przepięknej postaci , – mającej karmić pragnienie czystych przeżyć, ukochania piękna. W rządach Opatrzności Bożej góruje „troska” jeżeli można tak powiedzieć o zapewnienie dobra, które może uszczęśliwić człowieka. W tej trosce opatrzność nie waha się zawieszać panowania praw przyrody ustalonych przez Stwórcę. Przez wszystkie wieki istnienia ludzkości przesuwa się nieprzerwanym pasmem łańcuch bezpośrednich interwencji Bożych – w życiu fizycznym jednostek i narodów. Pięcioksiąg zachował świadectwa o cudownej opiece Boga nad ludem wybranym przy jego wyjściu z Egiptu. Wśród wielotysięcznego tłumu nie było chorych, a lud ten w ciągu 40 lat pobytu na pustyni miał zapewniony pokarm, zsyłany cudownie na ziemię w postaci manny (Wj 16,35), wodę otrzymywał cudownie wyprowadzoną ze skały (Wj 17,6); przez cały czas pobytu na pustyni ubrania i obuwie nie uległy zniszczeniu (29,5).
Przerażający obraz szkodliwego działania szatana wywołuje odruchowe pragnienie zapoznania się z odpowiednią przeciwwagą, z zarysem historii Opatrzności Bożej w dziejach ludzkości. Wszak spełnione zostało postanowienie Chrystusa Pana: „Duch Święty, którego Ojciec pośle w imię Moje, On was wszystkiego nauczy „(J 14,26). I Duch ten ustawicznie działa.
„Różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg , sprawca wszystkiego we wszystkich” (1 Kor 12,6).
„Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości” (Rz 8,26).
„A z niezmierzonej obfitości udziela (mu) Ducha” (J 3,34).
I nie krępuje człowieka, – bo „Gdzie jest Duch Pański – tam wolność” (2 Kor 3,17).
Czy jest możliwe napisanie historii Rządów Opatrzności Bożej na świecie? Bałbym się dać twierdzącą odpowiedź. Już rozważał to zadanie autor Mądrości Syracha („Księgi Eklezjastyka”), gdy postanowił wyłożyć jasno i szczegółowo wszystkie skarby mądrości religijnej i moralnej. (Wstęp do Księgi Eklezjastyka). A jednak zmuszony był wyznać: „Huragan, którego człowiek nie zobaczy i bardzo wiele dzieł jego pozostaje w ukryciu” (Syr 16,21).
Inny natchniony mąż, „który zachwycony był aż do trzeciego nieba” i „słyszał niewymowne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać” (2 Kor 12,2.4), gdy chce swym braciom wskazać drogi rządów Bożych staje w osłupieniu i wyznaje niemoc swoją. „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga. Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi” (Rz 11, 33).
Natomiast z całą pewnością stwierdzić można, że zbędnym jest tworzenie takiej historii. Dane są człowiekowi nadobfite światła, oświetlające drogi życia, są ustalone nieomylne drogowskazy. Duch Święty do nowych warunków życia dostosowuje wskazania żywe i nowe, aby człowiek nigdy nie pobłądził. Jedno nad wszystkimi góruje nieomylne wskazanie: sztandary Chrystusowe! Przy nich skupiać się trzeba, trwać odważnie.
Co niosą zbliżające się ostatnie czasy? Przyszłość w tym zakresie nie jest tajemnicą. Zobrazował ją proroczy Duch Starego Testamentu. Chrystus Pan uwypuklił grozę tych dni ostatnich. Proroctwom Starego testamentu Apostołowie nadali w zostawionych przez siebie pismach znamię żywej aktualności. Pełny proroczy obraz dziejów ludzkości aż do sądu ostatecznego objęła Apokalipsa Nowego testamentu. Nie zdołają egzegetyczne próby przerzucić zawartych tam wizji i obrazów na zamierzchłe państwa starożytności wraz z przewodnią ich potencją – Wszechwładnym Rzymem pogańskim i zamknąć ich w tych ramach. Ani też nie zdołają konturów tej księgi tajemniczej zatopić we mgłach alegorii aleksandryjskich. Przed oczyma naszymi, w swej rzeczywistości , przesuwają się apokaliptyczne obrazy wcielane w życie narodów. Pełne zrealizowanie tych obrazów ma być dokonane w niedalekiej przyszłości, jak sądził strącony na ziemię Duch ciemności: „Świadom, że niewiele ma czasu” (Ap 12,12).
Wszakże jego obliczenia dokonane są o nieziemskie rachunki, o system zaświatowy mierzenia czasu. Ta względnie niezbyt odległa przyszłość niesie przewidziane przez Chrystusa Pana katastrofy żywiołowe na ziemi, zamęt wśród narodów i zaburzenia kosmiczne. Objawienie św. Jana, zapowiada poza szatańską działalnością bestii (12; 19; 20), zesłanie od Boga plag siedmiu (16). Wszystkie one wykonane być mają przez wyznaczonych do tego Aniołów. Wszystkie plagi przeznaczone są dla ludzi, którzy nie czynili pokuty za uczynki swoje, albo, którzy mają znamię bestii, oddają cześć jej posągowi, są związani swą służbą z „wielką wszetecznicą” (15; 16; 17).
Grozę tych czasów powiększy osłabienie wiary wielu, którzy godzą się służyć bestiom apokaliptycznym.”Wówczas wielu zachwieje się w wierze, będą się wzajemnie wydawać i wzajemnie nienawidzić” (Mt 24, 10). „A ponieważ się wzmoże nieprawość, oziębnie miłość wielu” (Mt 24,12).
„Gdyby ów czas nie został skrócony, nikt by nie ocalał . Lecz z powodu wybranych ów czas zostanie skrócony” (Mt 24,22).
Zbliża się jednocześnie ostateczna klęska Ducha złego. „Pierwsza porażka jego przy wyrzuceniu go z nieba, jest już zapowiedzią ostatecznej przegranej i wyrzucenia go także z ziemi” (Komentarz). Aż nadto jasno zapowiedział to sam Zbawiciel: „teraz jest sąd świata, teraz książę tego świata zostanie precz wyrzucony” (J 12,36).
Wspaniała wizja walki Słowa ze Smokiem w 19 rozdziale Apokalipsy przedstawia pełny obraz przedstawienia się proroctwa Chrystusowego. Jest ono przyszłości zastrzeżone.
Przed żyjącymi obecnie na ziemi jasno zarysowuje się droga, której trzymać się mają. Mają być „mocni w wierze” (1P 5,9), strzec przykazań Bożych, wiernie stać pod sztandarami Jezusa Chrystusa (Ap 12,17).
Bp A. P. Szelążek