Ks. bp A. P. Szelążek, biskup łucki, List pasterski z wezwaniem do niesienia pomocy diecezjanom poszkodowanym przez gradobicie w miesiącu lipcu 1931, Łuck 1931, ss. 8.
ADOLF PIOTR SZELĄŻEK
Z BOŻEJ STOLICY I APOSTOLSKIEJ ŁASKI
BISKUP ŁUCKI
PRAŁAT DOMOWY JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚCI
ŚWIĘTEJ TEOLOGII DOKTOR
Do Czcigodnego Duchowieństwa i Ukochanych
w Chrystusie Wiernych Diecezji Łuckiej.
Ciężkie doświadczenie spotkało ludność wielu miejscowości Naszej Diecezji, gdy niezwykłej siły huragan ze strasznym gradem doszczętnie zniszczył wszystkie plony rolne. Tysiące i tysiące rodzin w jednym momencie znalazły się w położeniu nad wyraz trudnym w stanie prawdziwej nędzy, która rozpaczą napełnia serca wielu ludzi słabej wiary. Ból głęboki, ból współczucia szczerego napełnia dusze wobec klęski, która dotknęła zarówno rzesze osób prywatnych, jak i kraj cały, zubożenie bowiem wielu mieszkańców Wołynia nie może pozostać bez uszczerbku dla dobra ogólnego.
Nie do nas należy wnikanie w głębsze przyczyny katastrof żywiołowych, które dotykają ludzi zarówno sprawiedliwych, jak grzeszników. Niezawodnie, mamy dużo do odpokutowania. Pamiętne są słowa Pana Jezusa: „Jeżeli pokuty czynić nie będziecie, wszyscy zarówno poginiecie”- (Łuk. XIII. 5). W każdym jednakże doczesnym nieszczęściu jaśnieje zawsze promień dobroci Bożej, który rozprasza cienie moralne, leczy, podnosi, drogę wskazuje i w życie wprowadza najwznioślejsze nauki Ewangelii. Żywiołowe [s. 2] katastrofy, niszczące nagromadzone dobra ziemskie, albo nawet grożące życiu całych grup ludzkich skupiają w więzach miłości bratniej rzesze ludzkie, może dotychczas rozbite, skłócone i przepojone jadem nienawiści wzajemnej. W momentach grozy powszechnej zmartwychwstaje poczucie braterstwa i wspólnej rodzinnej jedności. Brat bratu podaje rękę, zanika rozterka wewnętrzna, niechęć wzajemna ustępuje miejsca porywom humanitarnym, które naprawdę są wskrzeszonym głosem duszy, w swej naturze chrześcijańskiej.
Tę myśl ujął trafnie w paru słowach św. Jan Chryzostom, wskazując, że w wyrokach Opatrzności Bożej doprowadzenie niektórych ludzi do ubóstwa, dopuszczane zawsze dla ich dobra duchowego, służy jednocześnie do podniesienia moralnego innych. ,,Daj ubogiemu, mówi ten święty, bo on dlatego stał się ubogim, (ubóstwem miłym Bogu), abyś ty stał się w oczach Bożych bogatym” (Homil. III. Sup. Math). Z katastrofami żywiołowymi występuje na widownię życia społecznego niebiański pierwiastek miłości bratniej i miłosierdzia.
Miłosierdzie jest pierwszorzędną cechą prawdziwej religijności: ,,Nabożeństwo czyste i niepokalane u Boga i Ojca, to jest: nawiedzać sieroty i wdowy w ucisku ich, a siebie zachować niezmazanym od tego świata” (Jac. 1. 27). Miłosierdzie jest najistotniejszą cechą religii chrześcijańskiej. Według słów św. Tomasza z Akwinu treścią religii chrześcijańskiej jest miłosierdzie, które nade wszystko ujawnia się we wspieraniu potrzebujących” (2.2. q. 32. art. 8). Św. Ambroży wskazuje, że nic tak nie wyróżnia chrześcijanina od innych ludzi, jak miłosierdzie” (Lit. J. Offic. c. 11). Euzebiusz zaś Cezarejski wprost twierdzi, że „kto pozbawiony jest miłosierdzia, ten nie jest chrześcijaninem” (Ep. ad Damas.).
Obojętne przechodzenie do porządku dziennego nad faktem ruiny wielu współbraci w ich dobrach [s. 3] doczesnych, pozostawanie w nieruchu wobec togo faktu, brak nie tylko pośpiechu w podaniu pomocy potrzebującym, ale wszelkiej myśli i zamiaru podjęcia jakichkolwiek w tym zakresie kroków, ujawniałby niezmiernie smutny stan duchowych właściwości społeczeństwa. Niema mowy o wierności zasadom kultury zachodniej, gdzie by panowała taka nieczułość na nieszczęścia innych. Byłby, to objaw przesiąkania do współczesnych form życia wschodniego barbarzyństwa ostatnich czasów, zabicia uczuć ludzkich, opanowania serc przez krańcowy, zimny egoizm, który wstrętnym czyni współżycie ludzi na ziemi, a znamionuje te czasy fatalne, których nadejście zapowiedział św. Paweł Ap., a w których ludzie będą „bez miłości przyrodzonej, nieprzejednani, niemiłosierni” (Rom. 1. 31).
Dla katolika brak ten miłosierdzia byłby jednocześnie grzechem ciężkim. Nieczułość na nędzę ludzką surowo piętnuje św. Ambroży: ,,Wielki grzech popełniasz, mówi on, jeżeli wiesz, że bliźni pozostaje w potrzebie, a nie spieszysz z pomocą, choć możesz; gdy wiesz, że jest bez środków, że cierpi niedostatek, a nie wspierasz go swym groszem… Jednakowy grzech popełnia ten, kto posiada środki materialne i może dobrze uczynić, a odmawia pomocy potrzebującym, jak ten, kto cudze dobro zabiera” (L. I. Off. c. 30).
Pismo Św. nie pozostawia tu żadnej wątpliwości, gdy grozi sądem surowym sercom, niedostępnym dla niedoli ludzkiej: ,,Sąd bez miłosierdzia temu, kto miłosierdzia nie czynił”, tak pisze Św. Jakub Apostoł (II. 13), a Chrystus Pan odrzuca wszelkie ofiary, któryby wykluczały spełnienie obowiązku miłosierdzia: „Miłosierdzia chcę, a nie ofiary” (Mat. IX. 13). Toteż św. Hieronim wyprowadza stąd niezmiernej wagi wniosek, który zdziwić może, tym niemniej ujawnia duch nauki Chrystusowej: „Lepiej jest, mówi on, przyodziewać Chrystusa w osobie ubogich, aniżeli kościoły [s. 4] budować, pokrywać srebrem i kością słoniową podwoje Świątyń, obsypywać złociste ołtarze drogimi kamieniami, a ściany marmurową ozdabiać inkrustacją” (Ep. 2. ad Nepoc.).
Obecny moment ujawni szczerość naszej wiary, naszej miłości Boga i bliźniego, zrozumienie nakazu Chrystusowego: „Bądźcie miłosierni, jako Ojciec Wasz niebieski miłosiernym jest” (Luc. VI. 36).
Prawda, w obecnym momencie powszechnego kryzysu ekonomicznego zapewne niejeden rzuci pytanie: czy można wzywać o pomoc dla poszkodowanych, gdy ogół cierpi, i do kogo mamy zwrócić się z wezwaniem o udzielanie pomocy ?
Zasady jednak naszej świętej wiary dają kategoryczną odpowiedz: „Ma zawsze skąd dać pomoc, kto ma serce przepełnione miłością bratnią” (Św. August., na Ps. 103 conc. 1). A św. Fulgencjusz z całą mocą wskazuje „Każdy może udzielić zasiłku, jeżeli tylko istnieje w jego duszy wola dobra; każdy ma łatwość podania pomocy, jeżeli go nie krępuje twarda chciwość; zdolność ta musi być wspólna wszystkim, aby wszystkim przypadła w udziale szczęśliwość wieczna” (Sermo 1 de Confess.).
A więc wszyscy niech spieszę z ratunkiem ludziom, dotkniętym tym nieszczęściem. Kto ma więcej, winien udzielić więcej; kto posiada mało, jego wdowi grosz zaważy poważnie na ogólnej sumie pomocy którą skupić należy.
W roku uroczystego święcenia czterdziestoletniej rocznicy ogłoszenia przez Leona XIII Papieża encykliki ,,Rerum novarum” (15.I.1891 r.), a zatem w epoce uwypuklania nieśmiertelnych zasad, mających oświetlać najważniejsze zagadnienia w zakresie kwestii socjalnej, trzeba jasno uprzytomnić sobie ten wielki obowiązek moralny, „który Stwórca włożył na posiadanie własności prywatnej”. Przytaczamy odnośny ustęp wspomnianej encykliki w pełnym jego brzmieniu: ,,Najwyższej wagi wskazania, mówi Leon XIII [s. 5] wskazania; dotyczące użycia bogactw, zapoczątkowała filozofia, w całej zaś pełni podała nauka naszej świętej wiary. Kościół dąży do tego, aby te wskazania nie pozostały w sterze teorii, lecz aby weszły w życie.
Fundamentem nauki Kościoła w danym zakresie jest zasada, że odróżnić należy własność samą dóbr doczesnych od ich użycia. Własność prywatna stanowi prawo naturalne człowieka, użycie też tych dóbr przez ich właściciela nie tylko jest usprawiedliwionym, lecz wobec warunków życia, zwłaszcza w społeczeństwie jest koniecznym. Św. Tomasz z Akwinu w tych słowach ujął daną zasadę: „Godziwą jest rzeczą, iżby człowiek posiadał swoją własność. Jest to nawet koniecznym dla życia ludzkiego”. Gdy zaś pytamy, jakie ma być to użycie dóbr doczesnych, Kościół bez wahania odpowiada: „winien Człowiek mieć te dobra nie jako stojące poza sferą ogólnych potrzeb i jako służące wyłącznie jego potrzebom, lecz jako wspólne; winien przeto właściciel ochotnie dzielić się z innymi w ich wielkiej potrzebie winien łatwością dawać i użyczać bliźnim. Oczywiście, nikt nie jest obowiązany zasilać innych w ten sposób, iżby sobie miał odmawiać, co konieczne jest dla utrzymania siebie oraz członków swej rodziny; nie jest także obowiązany oddawać innym, co jest jemu samemu potrzebne do odpowiedniego utrzymania. Nikt bowiem nie jest obowiązany żyć w warunkach nieodpowiednich lecz gdy pokrywa swe konieczne wydatki i zaspakaja potrzeby odpowiedniego do życia, obowiązany jest z pozostałych środków przychodzić z pomocą potrzebującym. „Co zbywa, dajcie jałmużnę” (Łuk XI. 41). Zapewne, obowiązek ten nie jest obowiązkiem sprawiedliwości, z wyjątkiem wypadku, gdy potrzebujący znajduje się w ostatniej nędzy w zwykłych warunkach jest to obowiązek miłości chrześcijańskiej, której nie można dochodzić sądownie. Ale przed prawami i sądami ludzkimi [s. 6] chodzi w grę prawo i sąd Chrystusa Pana, który wielokrotnie wskazuje potrzebę wspierania ubogich: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20,35) a udzielanie lub odmowę wsparcia potrzebującym, Chrystus poczytuje za odmowę lub udzielenie sobie samemu: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25,40). W streszczeniu rzecz tak się przedstawia: kto otrzymał od Boga większą miarę dóbr, czy to materialnych, a więc zewnętrznych, czy duchownych, ma je uważać jako udzielone sobie dla własnego udoskonalenia, oraz dla pożytku innych, którym pomocą służyć winien jako minister Opatrzności Bożej. „Jeżeli masz, talent, patrz, aby on nie pozostawał nieużytecznym; jeżeli masz dostatek, czuwaj; aby ten dostatek nie spleśniał w zaniedbaniu dzieł miłosierdzia” (Grzeg. W, Homil. IX. n. 7. na ewang.).To mówi wielki ten Papież Leon XIII.
Wszyscy zatem, winni pośpieszyć z pomocą cierpiącym współbraciom: ubożsi, w mierze, odpowiadającej ich możności wskazaniom prawa miłości; zamożniejsi, według przytoczonych tylko co wskazań encykliki „Rerum novarum”.
Mylnym jest pogląd, że udzielenie pomocy potrzebującym uszczupla środki materialne dawcy. Pogląd chrześcijański jest wręcz odrębnym. W ogólnej sumie posiadanych zasobów człowiek udzielający pomocy zyskuje na danej przez siebie jałmużnie. „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mat. V.), jak nas zapewnia Zbawiciel. „A nie ma żadnego grzechu, którego by nie można było zgładzić jałmużną”, jak uczy św. Ambroży. (L. I Off: c. 30). „Ręce ubogiego naprawdę są skarboną Chrystusową; co w nie się składa, nie ginie, bo przechowuje się w niebie” (S. Cezary Arolat. Homil. II). Św. Jan Chryzostom nawet silniej tę prawdę wyraża: „Uczyń Boga, mówi on, dłużnikiem swoim, a odbierzesz swój kapitał z wielkim procentem”, (Homilia I, Supra II Timot.). [s. 7] „Udzielenie pomocy bliźnim jest pożyczką; podobnie jak rzucanie nasion w ziemię, nie jest stratą, lecz przygotowaniem wielkiego zarobku”. (Św. Bonawentura.) ”Więcej otrzymujesz w zamian za udzieloną pomoc. Dajesz rzeczy materialne a otrzymujesz duchowe; udzielasz pieniędzy a zyskujesz odpuszczenie grzechów, uwalniasz ubogiego od głodu a on ciebie ratuje od gniewu Bożego” (Św. Jan Chryz. Sermo I in verba Apost. Htes eundem spiritum).
I nie należy zapytywać, komu przyjść trzeba z pomocą. Przypowieść Pana Jezusa o miłosiernym Samarytaninie usuwa wszelką wątpliwość. Spełniaj uczynki miłosierne względem wszystkich ludzi, jeżeli chcesz być naprawdę miłosiernym.
Powyższa rozważania nakazały nam przypomnienie naszego obowiązku w chwili obecnej. Trzeba przyjść z pomocą potrzebującym natychmiast. Pomoc winna być wydatną. Wydatną będzie, o ile nie będzie czyniona w rozproszeniu, lecz zostanie energicznie zorganizowana i sprawnie wykonaną
Klęską gradobicia dotknięte zostały następujące dekanaty: łucki, dubieński, horochowski, sarneński, rówieński, włodzimierski.
Dla ludzi, dotkniętych katastrofą w powyższych dekanatach, trzeba zebrać ofiary i odpowiednio je rozdzielić. Skupianie ofiar przez Komitet Centralny wprowadzi tylko zbyteczną korespondencję i zwłokę. Przyjście z pomocą poszkodowanym praktycznie da się uskutecznić tylko przy pośrednictwie wyżej wymienionych Księży Proboszczów i przy pomocy Przewielebnych Księży Dziekanów, którzy mogą w tym celu powołać odpowiednie Komitety, jeżeli to uznają za konieczne.
Wyżej wymienieni Księża Proboszczowie parafii, dotkniętych gradobiciem, przedstawią jak najspieszniej swym Przewielebnym Księżom Dziekanom wysokość poszkodowań. [s. 8] W parafiach całkowicie objętych katastrofą, mogą wpływać ofiary od ludzi, którzy nie zajmują się rolnictwem. W.W. Księża Proboszczowie parafii, dotkniętych częściowo lub całkowicie katastrofą, zebrane u siebie ofiary rozdzielą bezpośrednio w swych parafiach, parafii zaś wolnych od gradobicia, prześlą, zebrane ofiary do Przewielebnych Księży Dziekanów, według następującej wskazówki :
do Przewielebnego Księdza Dziekana Łuckiego parafie niezniszczone Dekanatu Łuckiego, Kowelskiego, Lubomelskiego: (w Dekanacie Łuckim zniszczenie obejmuje 215000 ha);
do Przewielebnego Księdza Dziekana Dubieńskiego parafie: Dekanatu Krzemienieckiego (zniszczonych w Dek. Dub. 28290 ha);
do Przewielebnego Księdza Dziekana Sarneńskiego parafie Dekanatu Kostopolskiego i niezniszczone parafie Dekanatu Sarneńskiego (zniszczenie obejmuje 4300 ha)
do Przewielebnych Księży Dziekanów: Horochowskiego, Rówieńskiego i Włodzimierskiego, niezniszczone parafie tychże Dekanatów.
Do dokonaniu rozdziału ofiar sprawozdania imienne wpływów i udzielonych pomocy mają być natychmiast przesłane do Redakcji Życia Katolickiego, dla ich opublikowania. Życie Katolickie ze swej strony przyjmować i rozdzielać będzie ofiary, przy zachowaniu odpowiedniego stosunku poszkodowań.
Mamy to przekonanie, że Nasze zarządzenie będzie wprowadzone w życie z całym zapałem, bez żadnej zwłoki, aby nie pozostało martwą literą i aby zasada miłosierdzia chrześcijańskiego, którą wyznajemy nie ograniczała się do słów pociechy lecz miała swój żywy wyraz w żywym czynie.
Bis dat, qui cito dat.
Łuck, sierpnia 1931 r.
† (-) A. Szelążek
(-) Ks. Jan Szych, kanclerz