Ks. bp A. P. Szelążek, biskup łucki, List pasterski wzywający do współpracy w Życiu Katolickim, Łuck, 16 stycznia 1930, Miesięcznik Diecezjalny Łucki 5(1930) nr 2, s. 65 – 70.
List Pasterski J. E. Biskupa Adolfa Szelążka,
Pasterza Diecezji Łuckiej z dnia 16 stycznia 1930 roku,
wzywający do współpracy w Życiu Katolickim.
ADOLF PIOTR SZELĄŻEK
Z BOŻEJ I STOLICY APOSTOLSKIEJ ŁASKI
BISKUP ŁUCKI
PRAŁAT DOMOWY JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚCI
D. Ś. T.
Drogiemu Duchowieństwu i Ukochanym w Chrystusie Panu
wiernym Diecezji Łuckiej pozdrowienie.
Okazało się koniecznym wznowienie na miejsce „Ludu .Bożego” pisma o charakterze, katolickim. Istniejące na Wołyniu publikacje periodyczne służą celom specjalnym i nie mogą ex professo dawać ogółowi czytelników oświetlenia katolickiego zagadnień współczesnych. Niestety, artykuły, umieszczane w niektórych pismach w sprawie procesów o świątynie [s. 66] katolickie, przez nieścisłość informacji nawet krzywdzące Kościół Katolicki, ujawniły niemożność liczenia na zrozumienie potrzeb ludności katolickiej.
Konieczny jest na Wołyniu organ, w którymby opinia publiczna katolicka mogła przyjść do głosu i reprezentować fachowy w tym zakresie punkt widzenia, niezależny od wpływów stronnictw politycznych.
Oświetlenie zjawisk życia publicznego z tej strony specjalnej jest bezwzględnie potrzebne, jeżeli Kresy Wschodnie Polski mają rzeczywiście do spełnienia pewne zadania, włożone na nas przez Opatrzność i jeżeli tym zadaniom mają wiernie służyć. Że Polska, a w szczególności Jej Kresy Wschodnie mają opatrznościowe, wysokie posłannictwo, rozumie to ogół polski, mimo zaprzeczeń lewicowych stronnictw.
Godzi się pod tym względem poznać opinię choćby obcego nam człowieka, Lescoeur”a w dziele p. t. L”Eglise Catholique en Pologne. „Niewiele krajów,— mówi on, rzuciło tyle blasku i odegrało taką rolę w świecie, jak Polska przez swą ścisłą łączność z Kościołem Katolickim. Jeżeli można słusznie twierdzić, że biskupi i koncylia stworzyły monarchię francuską, podobnież najzupełniej uzasadnioną jest opinia, że naród polski Kościołowi winien jest to, co było i jest dzisiaj wyróżniającą cechą jego charakteru narodowego: zapał rycerski patriotyzmu, czerpany nade-wszystko ze źródeł religijnych; ten zapał który w momencie walki dosięga wzniosłego pragnienia męczeństwa. Taki tylko naród, który przez miłość swej wiary, a nie dla wulgarnej ambicji ani dla niskich interesów stał się na przeciąg wieków przedmurzem Europy przeciwko barbarzyństwu moskiewskiemu, albo kozackiemu, przeciwko Tatarom lub muzułmanom, był zdolny zwycięsko przetrwać w ciągu przeszło stu lat wysiłki trzech mocarstw, dążących bez miłosierdzia do zabicia w nim życia narodowego: taki tylko naród godzien był zaświadczyć wobec Europy, że wszystkie [s. 67] części jego Ojczyzny, choć rozerwane, jedno stanowią przez wspólność męczeństwa i braterstwo w epoce utraty państwowości”.
Ideał ten istnieje i istnieć musi;—taka jest bowiem wola Boża, jak wolą Bożą jest przywołanie Polski do życia, oczywiście nie bez doniosłych celów.
Kto zaś w pierwszym rzędzie ponosi odpowiedzialność za utrzymanie w duszy narodu polskiego świadomości tych zadań i wierności swemu powołaniu, jeżeli nie kapłan katolicki i współdziałający z nim świadomy swych obowiązków względem Boga czołowy odłam społeczeństwa? Na nas w toczącym się obrocie dziejowym przyszła kolej! Mamy wypowiedzieć swe słowo! Mamy złożyć u stóp Tronu Bożego swój czyn twórczy dla zachowania Polski w Jego Świętej i wiekuistej służbie. Potomność nie powinna mieć powodu do rzucenia na nas wyroku potępienia, żeśmy swój obowiązek zaniedbali i pozwolili na wdarcie się do tej owczarni Chrystusowej potoków znieprawienia i odchrześcijanienia!
A byłoby wielkim złudzeniem przekonanie, że nic nie grozi najwyższemu ideałowi narodowemu i że możemy poprzestać na zwykłych środkach zachowania osobistej prawości.
W obozie lewicowym odzywają się od czasu do czasu głosy, że powinniśmy zapomnieć o identyczności w Polsce katolicyzmu i polskości.
Podobne twierdzenie — z gruntu fałszywe — ujawnia planową robotę, mającą na celu usunięcie z życia narodu wpływów nauki Chrystusowej, a zdradzającą się niekiedy przez gwałtowne wystąpienia przeciwko akcji katolickiej.
Nie możemy również zamykać oczu na niebezpieczeństwa, przed którymi ostrzegał Ojciec święty w jednym ze swoich ostatnich przemówień. Rozwijanie tego punktu jest zbyteczne, bo wspomniane niebezpieczeństwa są dostatecznie znane.
Najgroźniej się przedstawia na Kresach Wschodnich [s. 68] agitacja komunistyczna, idąca od sąsiedniej bolszewi. Mieszkańcy pogranicznych powiatów stwierdzają te agitacje w niezliczonych naocznych objawach. Nie jest to wyłącznie polityczna robota; w niej nutę dominującą sianowi walka otwarta przeciwko Chrystusowi Panu. Każde ognisko komunizmu, wykryto przez władze państwowe, jest zarzewiem tego pożaru, który wszcząć pragnie u nas wróg polskości i katolicyzmu. To, co się dzieje w Rosji bolszewickiej pod względom topienia religii, jest ostrzeżeniom dla nas katolików i wskazaniem, z jaka gorliwością umacniać mamy wiarę w duszach, z jaką pieczołowitością — uodparniać umysły i serca przeciwko duchowej zarazie, która, szerzy się gwałtownie o miedzę od nas.
W tym kierunku idą wszystkie wskazania Ojca św., gdy nas wzywa, do rozwinięcia akcji katolickiej. Najpotężniejszym jej środkiem jest słowo drukowane. Prawda, istnieją już w Polsce liczne wydawnictwa periodyczne o charakterze katolickim. Czy jednak wystarczają one dla celów, wyłuszczonych wyżej—na terenie diecezji łuckiej, codzienne doświadczenie o tym poucza. Niewątpliwie, mamy tyle miejscowych spraw ważnych, wymagających omówienia, że własny tygodnik popularny, katolicki nie tylko nie jest zbytecznym, ale wprost staje się niezbędnym.
Dlatego podjęliśmy wydawnictwo Życia Katolickiego.
Odda on te usługi, których oczekujemy, ziści pokładane na nim nadzieje, jeżeli wezwaniu temu odpowie jednomyślny odruch serc, i umysłów, jeżeli słabe niewątpliwie nasze poczynania wesprze wielki w swej zbiorowości duch społeczeństwa katolickiego, najpierw na Wołyniu, aby w zjednoczeniu z ogólnym ruchem katolickim całej Polski zamienić się mógł w potężne słowo jednomyślnej opinii katolickiej Ojczyzny naszej.
Poparcie w tym dziele jest zarówno budową zdrowia moralnego w społeczeństwie, jak praca kapłańska w konfesjonale i na ambonie. Destrukcyjne czynniki [s. 69] w społeczeństwie nie zdołają zneutralizować zbawczego wpływu tej pracy, ale znowu sfery szczerze katolickie i praca kapłańska nie zdoła zatamować wpływu na dusze ludzkie tej tak zwanej „bibuły”,—której używa szeroko wroga katolicyzmowi dłoń,—jeżeli nie przeciwstawimy bogatego w treść piśmiennictwa katolickiego.
Wzywam przeto wszystkich, kto w Boga wierzy, kto czuje się uczniem Chrystusa Pana, .kto-pod Jego sztandarem stoi i wiernym jest Jemu, — wzywam do okazania w tym dziele pomocy żarliwej, szczerej, wydatnej, skutecznej!
W tym wysiłku winna się ujawnić ta jedność, która społeczeństwo katolickie ma cechować, a która jest nam nakazana przez Pana Jezusa w słowach silnych i bez warunku wiążących: „A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez słowo ich uwierzą w mię. Aby wszyscy byli jedno, jako ty Ojcze we mnie a ja w Tobie: aby oni w nas jedno byli; aby uwierzył świat, iżeś Ty mnie posłał”. (Jan XVII, 20 ss). Stańmy w tym dziele, jak i w innych sprawach, koniecznych,— necessaria, — ramię przy ramieniu, dłoń w dłoń i zamieńmy swe usiłowania w jeden niezłomny zespół twórczy i wiecznie trwały.
O pomoc tę wzywam zarówno Czcigodne Duchowieństwo, jak i troskliwych o trwałość katolicyzmu w Polsce Drogich moich diecezjan.
Pomoc iść może i winna w dwóch kierunkach:
Zyskiwać należy jak największą liczbę prenumeratorów, nie dlatego tylko, żeby pismu zapewnić byt mocny, ale także dlatego, aby zapewnić mu jak największe koło czytelników. W miarę rozwoju pisma będzie ono podawało obfity materiał pouczający i budujący. Co nam Pan Bóg sił udzieli na terenie Wołynia, a i daleko, poza Wołyniem, skupi przy tym ognisku bogactwa umysłowego w katolicyzmie polskim, podawać będzie ustawicznie zasoby swej wiedzy dla wspólnego dobra. Niech więc pismo to trafia do każdego [s. 70] domu, do każdej duszy. Dlatego nade wszystko powinna wzrastać liczba prenumeratorów.
Druga pomoc, zawierać się ma we współpracy wszystkich, którzy od Boga dar posiadają głębszego ujęcia zagadnień życiowych w świetle katolickim, albo wzbogacić mogą pismo przez nadsyłanie informacji o wszystkich faktach życia publicznego w danej miejscowości, „ne pereant”, zwłaszcza o tych zdarzeniach cennych, które przykładem świecić mogą, jak drogocenne perełki, zdolne usunąć ze sfery upodobań ogólnych wieści sensacyjne, niezdrowe i wstrząsające swą zbrodniczością.
Czcigodne Duchowieństwo jak najusilniej zapraszam do serdecznego zajęcia się zorganizowaniem tej pomocy w powyższych dwóch kierunkach. Przewielebni księża-dziekani postawią ten przedmiot na najbliższej konferencji Dziekańskiej. Księża Proboszczowie skorzystają z odpowiednich okazji zgromadzenia parafian i omówią potrzebę prenumerowania „Życia Katolickiego”; szczególniej zaś zwrócą się z prośbą o wskazane wyżej poparcie do tych osób, które najbardziej czynnymi są w akcji katolickiej.
Nie odmówią także swego współdziałania wszyscy wierni, którzy rozumieją doniosłość chwili obecnej dla przyszłości Polski i chcą, aby ta Ojczyzna nasza katolicką pozostała na wszystkie dalsze wieki, a pragną te jej katolickość rozświetlić i uczynić ożywczą i zbawienną dla wszystkich ludów, osłoniętych skrzydłami orła białego, pod opieką Królowej Niebios.
Wysiłki wszystkie, podjęte w tym kierunku, Pan Bóg obficie nagrodzi.
W tym duchu ponownie udzielam wszystkim współpracownikom Życia Katolickiego, w najszerszym znaczeniu słowa serdecznego błogosławieństwa.
Dan w Łucku, 16 stycznia 1930 r.
(-) +Adolf Szelążek
Biskup Łucki