Ks. bp A. P. Szelążek, biskup łucki, List pasterski z wezwaniem do modlitwy na intencję ludów prześladowanych przez bolszewików i o nawrócenie błądzących, Łuck, 16 lutego 1930, Miesięcznik Diecezjalny Łucki 5(1930) nr 3, s. 125 – 132.
List Pasterski Adolfa Szelążka, Biskupa Łuckiego
z wezwaniem do modlitwy na intencję ludów prześladowanych przez bolszewików i o nawrócenie błądzących.
ADOLF PIOTR SZELĄŻEK
Z BOŻEJ I STOLICY APOSTOLSKIEJ ŁASKI
BISKUP ŁUCK!
PRAŁAT DOMOWY JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚCI
D. Ś. T.
Drogim Diecezjanom moim i Czcigodnemu Duchowieństwu Diecezji Łuckiej
Pozdrowienie W Panu!
Istnieją momenty życiowe, w których, człowiek nie widzi dla siebie wyjścia z trudności skłębionych potworną masą, jakby na to, aby go wtrącić w przepaść rozpaczy. Duszom wierzącym ujawnia się wówczas z niezwykłą wyrazistością znaczenie modlitwy, jej potrzeba i -skuteczność.
Potrzebę modlitwy odczuwa serce strapione przed wszelkim rozumowaniem. Szle ono do [s. 125] Boga płomienne wezwania, utajone jęki, dla których nie ma w mowie ludzkiej wyrazu.
Skuteczność modlitwy stwierdza nieprzerwane pasmo doświadczeń życiowych, niezależnie od dogmatu, który nas o niej poucza. Modlitwa nakreśla kolejom spraw ziemskich nowe tory w sposób tak niewątpliwy, że nadaje samym zdarzeniom doczesnym piętno bezpośredniego wpływu niebios. Doświadczeniom własnym w znacznej mierze zawdzięczamy pewność pomocy z niebios, gdy chwytamy się modlitwy, jako ostatniej deski ratunku w odmęcie utrapień. Doświadczeniom własnym zawdzięczamy to panowanie nad sobą, gdy ponad morzem udręki roztacza się w naszej duszy lazur ufności w Bogu. Pewność otrzymania pomocy Bożej dodaje nam siły do znoszenia coraz nowych krzyżów. Wobec własnych doświadczeń czyż mamy wyliczać niezmierne szeregi cudów, którymi przepełnione są kroniki poszczególnych kościołów, chroniących w swych murach słynne łaskami obrazy Pana Jezusa, Matki Boskiej, Św. Antoniego Padewskiego i innych świętych; szeregi cudów, które znamionują żywot każdego ze. świętych. Ich wstawiennictwo do Boga sprowadzało ukazywanie się wszechmocy i nieskończonej dobroci Bożej.
Wprawdzie do końca istnienia świata nie zabraknie ludzi i grup społecznych, które za podstawę swoich przekonań przyjmują niewiarę, w Boga i wyzbycie się modlitwy. Wzruszeniem ramion przyjmą oni ten list pasterski. Ależ taka niewiara jednostek znaną i przewidzianą jest od wieków; twardo o nich. mówi psalm 52: „Rzekł nierozumny w sercu swoim: Nie ma Boga”. Przewidziane od wieków i wskazane w księgach proroczych Pisma świętego ostudzenie w pobożności i w wierze pod koniec istnienia świata całych rzesz ludzkich. Godni są ci ludzie największego współczucia [s. 126]; najbardziej potrzebują oni pomocy modlitwy, aby karta ich życia nie obróciła się na zgubę wiekuistą.
Losy zaś grup społecznych i narodów, któreby niewiarę przyjęły za swój zasadniczy dogmat, są przesądzone w groźny dla nich sposób. Mogą one przez szeregi lat triumfować nad ludami, które żyją w bojaźni Bożej, mogą siłą fizyczną posiąść panowanie nad setkami milionów ludzi, jak to się dzieje w Rosji, mogą w swym ręku skupić olbrzymie zasoby pieniędzy i uchwycić w swe dłonie kierownictwo spraw ziemskich wielu krajów, jak to czynią potężne współczesne loże masońskie, ale trwałości swych zdobyczy nie osiągną nigdy! Ostateczne zwycięstwo jest zapewnione tym, którzy zachowują wierność Panu Bogu. „Błogosławiony lud, którego Panem Bóg jego” (Ps. 32). „Nie tak bezbożni, nie tak, lecz podobni są tumanom kurzu, które wicher porywa z powierzchni ziemi” (Ps. 1). „Który mieszka na niebiosach odda ich na wyśmianie i na sromotę… w gniewie swoim trwogą ich napełni… i jak skorupy gliniane rozbije w kawały”… (Ps. 2).
Na ziemi się oparli, oparli się o wyłączne siły umysłu ludzkiego, wyrzekli się tej siły, która prawdziwą, nieśmiertelną moc stanowi, wyrzekli się mocy Bożej, tworzącej w pochodzie wieków rzeczywiste dobro; podzielą też losy rzeczy ziemskich.. Dziejowe burze rozrzucą na wszystkie strony świata ich budowę, jak domki z kart. „Jeśli Bóg nie zbuduje domu-, na próżno pracowali, którzy go budują” (Ps. 126),
Modlitwa, oparta na niezawodzącej nigdy nadziei, jest czynnikiem dziejowym, niemniej potężnym, niż wysiłki pracy człowieka i wytwory jego geniuszu. Znaczenie tej pomocy nadnaturalnej w dziejach bije w oczy przy bezstronnym badaniu historii ludzkości z taką oczywistością, że do Boga nawraca niewierzących, gdy wnikają w koleje losów [s. 127] świata, prowadzonych wszechmądrą władzą Opatrzności Bożej. Niech ludzie wspomną na znane najbardziej epokowe zdarzenia w historii ludzkości! Grunwald od modlitwy naszej armii się zaczął i modlitwą do Bogurodzicy Dziewicy zamienił się w triumf oręża polskiego nad pychą krzyżacką.
Pod Lepanto olbrzymia flota groźnej armii tureckiej Bajazeta, w r. 1571 tonie w odmętach morskich, porażona orężem chrześcijańskim w chwili, gdy świat katolicki wznosi jednomyślnie błagalne modły do Boga, za wskazaniem Papieża św. Piusa V, o zwycięstwo dla wodza wojsk chrześcijańskich.
Matka Najświętsza swą rolę Królowej Korony Polskiej spełniła, odtrącając w r. 1655 od murów Częstochowy dumnego Szweda, zanim król prawowity polski, Jan Kazimierz, kazał całemu narodowi polskiemu, uroczystym aktem we Lwowie, roku 1656 wielbić Maryję tym przepięknym tytułem, jakiego Jej żaden inny naród nie nadał.
A był to moment, kiedy Polskę zalewał rzeczywisty potop Jej nieprzyjaciół. Bohdan Chmielnicki z kozactwem i Tatarami, Karo! Gustaw, król szwedzki, Jerzy II Rakoczy, książę siedmiogrodzki, car moskiewski Aleksy Michałowicz, Fryderyk Wilhelm, elektor brandenburski — niezliczonymi setkami tysięcy—wdzierali się ze wszystkich stron do grę nic Ojczyzny naszej. Wszyscy zwątpili w uratowanie Polski. Wszakże promień, od Jasnej Góry idący, zapalił serca, zjednoczył dusze, ożywił męstwo, wlał moc w dłonie rycerskie, blaskami otoczył oręż polski— i pierzchły przed nim ciemne moce i znikły opary niebezpieczeństw i znowu rozbrzmiały kościoły nasze radosnym hymnem: „Ciebie Boga Chwalimy”. A wkrótce Wiedeń i cały świat chrześcijański, w r. 1633 ujrzał swe ocalenie w mężnej duszy Sobieskiego Jana, króla polskiego, w tej duszy zespolonej z Bogiem i szukającej wsparcia u stóp [s. 128] ołtarzy. Tak, obrona Wiednia, to triumf wiary, nieziemskimi blaskami bijący w całym szeregu następnych zwycięstw: pod Parkanami, Ostrzyhomem, Szczęsną, Sabinowem.
A nikt nie zdoła zatrzeć tej prawdy, że pod Warszawą jednym z najpierwszych pierwiastków zwycięstwa nad hordami bolszewizmu, był wymodlony na dzień Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny akt pomocy Bożej.
Dziwnym zbiegiem okoliczności Wodzowie, którzy rozegrali z taką chwałą oręża polskiego zwycięstwo pod Warszawą, ten Cud nad Wisłą, odznaczają się szczególną czcią ku Najświętszej Maryi Pannie.
Modlitwa, a zwłaszcza modlitwa zjednoczonych wielu dusz jest wałem ochronnym, który broni nasz dom ojczysty przed gromami wszelkich nieszczęść. Godzi się przytoczyć tu słowa poety (Wincentego Pola) z jego „Pieśni o Domu Naszym”:
O modlitwo wspólna domu!
Ty, co chronisz dom od gromu
I od sromu,—któż to zmierzy,
Jaka siła w tobie leży!
***
Wspomnieliśmy, o nieszczęśliwych jednostkach i grupach społecznych, które wyrzekają się w swym życiu modlitwy. Ostatnie jednak dziesięciolecie przyniosło widok nieznany przez wszystkie wieki istnienia ludzkości, jak daleko sięga świadectwo historii.
Oto niewielka rzesza ludzi, przepojonych niesłychaną nienawiścią do Boga, postanowiła zniszczyć religię w duszach ludzkich.
Jest to szaleństwo niepojęte.
Gdy Rzym pogański przez 300 lat w początkach chrześcijaństwa przelewał krew męczenników, czynił to w imię obrony kultu bogów bałwochwalczych; imieniem zaś zarówno Rzymian, jak wszystkich ludów starożytności, sławny w Italii pisarz [s. 129], Cyceron, zaświadczał, iż .„Niema kraju, ani narodu, któryby nie posiadał religii, nie miał ołtarzy i nie oddawał publicznej czci Bogu”. Wiek dwudziesty ery chrześcijańskiej jest świadkiem porwania się ludzi na zniszczenie tego najwyższego dobra i przecięcia węzła, który nas łączy ze Stwórcą. Siedliskiem tej plamy nowożytnej, skupiającej w sobie wszystkie przejawy okrucieństwa i zdrady, fałszu i przemocy, siły fizycznej, brudu moralnego, rabunku cudzej własności, prowokacji i szpiegostwa jest nieszczęśliwa Rosja.
Rosja była przez długie wieki zawadą w naszym rozwoju. Ostatni wiek, nasza niewola pod panowaniem rosyjskim, dał nam zażyć wszystkich goryczy prześladowania i tępienia zarówno katolicyzmu, jak polskości. Dziś, gdy ludy, zamieszkujące Rosję, ten kraj olbrzymi, stały się pastwą nieopisanego męczeństwa, gdy więzienia przepełnione są niewinnie cierpiącymi, gdy leją się krwi potoki, a niesłychane tortury w kazamatach i na sołowieckim wygnaniu mrożą krew w żyłach, nasze serca zwracają się do nich z najżywszą troska o ich dalsze losy i z najwyższym dla nich współczuciem. Jedyne to zaiste na kuli ziemskiej miejsce, że wykładanie religii dzieciom poczytuje się za zbrodnię, a tłumy bezbożników bezczeszczą w publicznych pochodach najświętsze akty czci Bożej. Bezprzykładna ustawa „o czerwonym terrorze” zwróciła się przeciwko wszystkim wyznaniom religijnym. Toteż bólem przejmuje udręka nie tylko naszych współwyznawców, braci z krwi i wiary, lecz i tych wszystkich, o których Chrystus powiedział: „Mam i inne owieczki, które nie są z tej owczarni”. Na wszystkie ludy Rosji wskazał w ostatniej swej encyklice z dn. 2 lutego Ojciec św., gdy przeciwko prześladowaniu ze strony bolszewików wysuwa najsilniejszą, rozporządzalną w Kościele broń [s. 130], modlitwę,—modlitwę wspólną, modlitwę Kościoła całego.
I nie przeciwko ludziom ma być ta broń użyta, lecz przeciwko zbrodniom, przeciwko terrorowi, przeciwko niesprawiedliwości, przeciwko bezbożności.
Ludzi wszystkich ratować trzeba przez krucjatę modlitwy: i tych, którym odbiera wróg Boga wszystkie dobra ziemskie i wyrywa z dusz najwyższe skarby religii, i tych, do których dzisiaj Chrystus Pan zwraca niewątpliwie swe słowa, powiedziane niegdyś podczas męki krzyżowej: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”.
W tym najbardziej ujawnia się charakter modlitwy, jako narzędzia miłości, nie zaś nienawiści. Ona sprawiła, że umierający obok Chrystusa łotr nawrócił się; modlitwie św. Teresy od Dzieciątka Jezus zawdzięczał nawrócenie się do Boga przestępca, który do ostatniej chwili przed złożeniem swej głowy pod gilotynę trwał w niepokucie. Modlitwa za nieprzyjaciół zmienia w sercach naszych niechęci na akt przebaczenia i w nowym oświetleniu pozwala widzieć czyny bliźnich naszych.
O ratunek do Boga wołać musimy obecnie tym więcej, że niebezpieczeństwo nie jest lokalne, umiejscowione tylko w granicach Rosji, Jak to mieliśmy możność wspomnieć w jednym z poprzednich Naszych Listów, odbyty przed paru laty w Moskwie zjazd przedstawicieli III Międzynarodówki powziął rezolucję zwalczania religii we wszystkich krajach. Jest to w dosłownym znaczeniu wojna wszechświatowa. Cóż stąd, że nie drżą szyby w oknach od huku armat, gdy drżą fundamenty i rysują się ściany wielu państw zachodnich. Pożar, rozszalały nad Rosją, przerzuca się na wszystkie części świata. Jeżeli gdziekolwiek wybucha niepokój, stworzony agitacja wywrotowców, zawsze Władze odnajdują tam rękę moskiewską, walczącą [s. 131] na dwa fronty: przeciwko ustrojowi społecznemu i przeciwko religii. Toteż z największą pewnością uważać należy koła bezbożników, zjawiające się na ziemiach polskich, ich nawoływania do usunięcia religii ze szkół, tworzenie szkół, przeznaczonych specjalnie dla zwalczania religii, nie tylko za naśladownictwo bolszewickich metod niszczenia wiary religijnej, ale za płód, który z bolszewii jest rodem. Najwyższy czas, uciec się do jak najgorliwszej modlitwy o uratowanie także naszego społeczeństwa od grożących jemu niebezpieczeństw. Wiemy, że Władze Państwowe czynią, co do nich w danym zakresie należy. Oczekują one jednak także od obywateli kraju harmonijnego i żywego współdziałania.
Do katolików więc, Ukochanych Diecezjan Naszych, zwracamy się z gorącą prośbą o podjęcie jak najżywszych kroków w celu uodpornienia społeczeństwa przeciwko zarazie bolszewickiej; wzywamy do jak najgorętszej i nieustannej modlitwy za ludy, zamieszkujące Rosję i za wszystkie inne ludy. Prosimy zaś w szczególny sposób o zjednoczenie swych serc we wspólnej modlitwie z Ojcem świętym, zgodnie z Jego rozkazem, w dniu 19-go marca, gdy w bazylice św. Piotra, w Rzymie, będzie odprawiona uroczysta msza święta.
Ponadto zarządzamy, aby w Naszej, diecezji, łącznie z innymi diecezjami Polski, była we wszystkich kościołach parafialnych, w dniu 16 marca odprawiona z wystawieniem Najświętszego Sakramentu suma, po której należy odprawić suplikacje: „Przed oczy Twoje, Panie”, Wystawienie Najświętszego Sakramentu ma trwać do nieszporów, o ile to możliwym się okaże ze względów liturgicznych. Po nieszporach ma być odmówiona bolesna część różańca. Odśpiewanie suplikacji: „Święty Boże” ma zakończyć nabożeństwo [s. 132].
Łaska Boża niech będzie ze wszystkimi Wami.
Dan w Łucku, d. 16 lutego 1930 r.
(—) † Adolf Szelążek
Biskup Łucki.