[Ks. A. P. Szelążek], Stosunek Kościoła do Państwa, Miesięcznik Pasterski Płocki 11(1916) nr 2, s. 50-54.
SOCJOLOGIA KATOLICKA.
IX.
Stosunek Kościoła do Państwa.
Wyłożenie kwestii. Kościół i Państwo posiadają, juk widzieliśmy, z treści poprzedzającego rozdziału, byt swój osobisty; lecz mają także społeczną wspólność, z którą potrzeba nam się zapoznać.
A mianowicie: Kościół i Państwo mają do spełnienia zadanie wzglądem jednego przedmiotu, którym jest człowiek, cel zaś każdej z tych społeczności nie jest inny, jak szczęście i doskonalenie tego samego człowieka, będącego jednocześnie członkiem Państwa i Kościoła: Kościół zawiera szczęście jego nadprzyrodzone i wieczne; Państwo—szczęście jego doczesne. To też logika rzeczy stawia Kościół i Państwo naprzeciw siebie, i między tymi dwiema społecznościami istnieją stosunki, z których wyradzają się prawa i obowiązki wzajemne.
Dwa rodzaje stosunków. Są one dwojakie dlatego, że albo opierają się na układzie społecznym, na samej naturze Kościoła i Państwa, niezależnie od przemijających okoliczności, i takie stosunki nazwiemy naturalnymi; albo też wypływają z pewnej umowy, zapewniającej pokój i zgodę, a wtedy (od concordia) zwą się konkordatowymi.
W tym rozdziale zastanowimy się wyłącznie nad stosunkami naturalnymi pomiędzy Kościołem a Państwem.
Trzy rodzaje stosunków naturalnych. Gdy porównamy ze sobą społeczność cywilną i kościelną, dostrzeżemy miedzy nimi ścisłą bardzo łączność z punktu widzenia celu właściwego każdej z nich.
Mądrość Boża, która zaleciła dwom społecznościom: religijnej i cywilnej, by czuwały nad dobrem rodzaju ludzkiego, postanowiła jednocześnie, aby każda z nich miała określone pole działania, różniące się od drugiego wyraźnie pochodzeniem swoim, układem, końcem i właściwościami. Pożytecznie będzie przyjrzeć się tym różnym zadaniom Kościoła i Państwa.
l-o. Co do pochodzenia. Bóg w samym akcie stworzenia dał człowiekowi z dobrodziejstwem bytu nadprzyrodzone życie łaski. Adam, jako głowa i pan stworzenia, miał przekazać potomstwu swemu jedno i drugie życie. Na nieszczęście zbuntował się przeciw Stwórcy; odtąd, istota złamana, pozbawiona przez swą winę pierwotnej sprawiedliwości, Adam, mógł swoim następcom przekazać tylko życie materialne. Lecz Bóg zlitował się nad Swym dziełem. Nowy Adam, Jezus Chrystus, w nieograniczonej miłości dla człowieka, przyszedł naprawić zniewagę Ojcu Niebieskiemu [s. 51] wyrządzoną i przywrócić związek nadprzyrodzony między Bogiem a Jego stworzeniem. Odrodzeni zatem przez Chrystusa i w Chrystusie, ludzie tworzą na tej ziemi społeczność nową, której Głową niewidzialną jest Jezus Chrystus, a widzialną wikariusz Jego, Pasterz rzymski.
Stąd Adam i Chrystus stoją na czele dwóch odrębnych porządków: naturalnego i nadnaturalnego. Pierwszy, którego Adam jest uzmysłowieniem, obejmuje człowieka pojedynczego, rodzinę i społeczność cywilną. Bo i czymże jest człowiek sam w sobie wzięty, jeżeli nie Adamem z jego naturą ułomną? Czymże rodzina? Znów Adam w swojej płodności przyrodzonej. A Państwo czym, jeżeli nie Adamem, rządzącym pokoleniami wyszłymi z jego łona?
Drugi porządek ma źródło swoje w Jezusie Chrystusie i obejmuje: Kościół, będący w rzeczywistości niczym innym, jak pełnością życia Jezusowego, Jego Boskością w czyn wprowadzoną.
Stąd dwie różniące się też społeczności: społeczność cywilna i społeczność religijna. Pierwsza jest dopełnieniem człowieka w porządku natury; druga daje mu doskonałość w porządku nadprzyrodzonym. I jak ludzie w ogóle należą z konieczności do społeczności cywilnej, tak samo należą i do religijnej, to jest do Kościoła, poza którym niema zbawienia. „Bóg – mówi Leon XIII – podzielił rządy rodu ludzkiego między dwie władze: kościelną i cywilną czyli świecką; pierwsza postawiona nad rzeczami Boskimi, druga nad ludzkimi”.
2-o. Co do układu. Układ społeczny Kościoła został nakreślony przez Boga samego; On ustanowił formę i organizację jego władzy; w społeczności cywilnej, przeciwnie, forma rządów i warunki władzy pozostawione są ustanowieniu człowieka. Kościół zresztą jest społecznością powszechną, wezwaną do rozciągnięcia swoich praw na świat cały, podczas gdy poszczególność jest cechą charakterystyczną Państwa.
Z powszechnością swą. Kościół łączy jeszcze jedność i niezmienność. Państwo, przeciwnie, jest różne i zmienne. Państw jest wiele; Kościół jeden, i jeden tylko być może.
3-o. Co do końca. Główna i istotna różnica między dwiema władzami, to koniec, do którego zmierzają, i środki, których używają, aby cel swój osiągnąć. Społeczność religijna prowadzi dalej dzieło Zbawiciela na ziemi: Jego nauczanie dogmatyczne, Jego kapłaństwo i pasterstwo; końcem jej jest dobro duchowe i nadprzyrodzone uświęćenie i doprowadzenie rodzaju ludzkiego do celu ostatecznego.
Dlatego też rzeczy duchowne, święte i nadprzyrodzone, jak nauka prawd chrześcijańskich, nauka o łasce, udzielanie Sakramentów św. należą do wyłącznej jej kompetencji. Nadto władza Kościoła rozciąga się i do przedmiotów doczesnych z natury swej, mających przeznaczenie święte i duchowne, jak np. świątynie, cmentarze itp. [s. 52]
Władza cywilna ze swej strony opiekuje się dobrem naturalnym i doczesnym ludzi, utrzymaniem i rozwojem w porządku naturalnym uzdolnienia fizycznego, umysłowego i moralnego poddanych swoich. Jej kompetencji podlegają rzeczy doczesne, materialne czy umysłowe, zapewniające rozkwit życia ziemskiego, jak np. bogactwo, siły wojskowe obronne, umiejętności i sztuki świeckie, itd.
Wszystko cośmy powiedzieli o różnicach zakresu i kompetencji dwóch władz, zsumował przedziwnie Leon XIII w Encyklice swej Immor tale Dei: „Bóg rozdzielił miedzy władzą kościelną i cywilną starania o dobro ludzkości. Pierwszą przełożył nad rzeczami ludzkimi. Każda z nich w swój sposób rządzi, każda z nich zawarta jest w granicach doskonale określonych i zastosowanych ściśle do jej natury i pochodzenia; każda w obrębie swoim działać może na mocy praw jej przynależnych. Cokolwiek zatem w ludzkich sprawach, z jakiego bądź tytułu tyczy się religii, wszystko co się odnosi do zbawienia dusz i służby Bożej, bądź z istoty swej, bądź z pierwiastku, z którego wypływa, wszystko to władzy Kościelnej jest poddane. Co zaś do rzeczy, wchodzących w zakres cywilny i polityczny, powinny one być poddane władzy cywilnej, bo Chrystus naucza, aby oddać Cezarowi, co jest Cezara, a Bogu, co jest Bożego.
Wzajemna niezależność obu społeczności. Nie ma pewnika jaśniej postawionego, jak nauka o wzajemnej obu władz od siebie niezależności. Zasadą, na której się opiera, jest:
1-o. Pismo święte. W zdarzeniu szczególnie rozgłośnym, Syn Boży wyraził ją w słowach, które pozostały jakby Boska formuła tej wzajemnej niezależności: Oddajcie Cesarzowi, co jest Cesarskiego, a Bogu, co jest Boże.
2-o. Podanie katolickie. Tradycja katolicka jest nie mniej dokładna i jednozgodna. Nie przemoże jej ani racja stanu, ani zdanie naukowe, ani zwyczaj, ani żadne nadużycie.
3-o. Ojcowie Kościoła. Mamy pisma Ojców i Doktorów, nieśmiertelne pomniki boskiej tradycji, poczęte u kolebki chrześcijaństwa, biegiem wieków utrwalone, które doszły do nas tym w blasku jaśniejsze, że noszą dziewiętnasto wiekową aureolę.
4-o. Świadectwo Papieży. „Od Piotra św., mówi pewien sławny autor, stawiającego już swoje non possumus przeciw niesłusznym wymaganiom Sanhedrynu i powołującego się na swobodę apostolskiego nauczania wbrew władzy ziemskiej, wszyscy najwyżsi kapłani we wszystkich czasach potwierdzali i bronili praw i niezależności władzy duchownej, z zapałem i swobodą, licującą z ich stałością w uznaniu praw i niezależności prawnej władzy politycznej. Cała historia Kościoła jest, można [s. 53] powiedzieć, zapełniona walkami staczanymi dla utrzymania bez uszczerbku tych dwóch władz”.
„Papieże, mówi Guizot, ogłosili i utrzymali różnicę Kościoła z Państwem, odrębność tych dwóch społeczności, ich pola działania i praw właściwych.”
Z tego, co poprzedza, możemy więc postawić wniosek:
a) o niezależności Kościoła. Kościół musi używać wolności i samorządu zupełnego, to jest rzecz jasna; gdyby bowiem stało się inaczej, Kościół byłby podległy Państwu, co równałoby się uzależnieniu duchowości od doczesności, końca od środków, społeczności powszechnej od społeczności poszczególnej. Nadto rząd świecki miałby władzę w materii :religii, a to złączenie dwóch atrybucji gotowałoby drogę do despotyzmu bezwzględnego. Z punktu widzenia objawienia, teoria ta stanęłaby w przeciwieństwie z fundamentem Kościoła, z władzą daną przez Chrystusa Pasterzowaniu Najwyższym, z Boskim przepisem Aktów Apostolskich, że lepiej słuchać Boga niż ludzi.
b) o niezależności Państwa. We wszystkich kwestiach, podpadających wyłącznej kompetencji władzy cywilnej, ta posiada niezależność i autonomię zupełną.
Ponieważ duchowość jest końcem Kościoła, a zadaniem jego jedynym prowadzenie ludzi do szczęścia wiecznego, więc sprawy, odnoszące się wyłącznie do dobra doczesnego Rzeczypospolitej, do rządów Kościoła nie należą.
Niepodległość ta Państwa w porządku czysto doczesnym, stwierdzona jest nauką i praktyką Kościoła, który poucza wiernych, że mają być posłuszni prawu cywilnemu i że władza polityczna od Boga pochodzi. Zalecenie daje kościół nie tylko laikom, ale zarówno własnym swoim przedstawicielom.
Ten przywilej niezależności i panowania obu władz, musi być jednak dobrze rozumianym, bo i tu błądzić można, rozpatrzymy więc uważnie, jakie znaczenie dokładne nadać mu należy.
Przywilej ten jest względny, nie absolutny, bo w ścisłym znaczeniu jeden tylko Bóg jest niezależnym, Królem i absolutnym, Władcą wszystkich rzeczy.
Niezależność nie znaczy bynajmniej, że obie władze są sobie obce, i że mają się obywać jedna bez drugiej, bo między nimi istnieją owszem liczne stosunki, rozdział ich jest niepożądany, a zgoda pozostanie zawsze koniecznym warunkiem szczęścia, postępu i pomyślności narodów chrześcijańskich.
Mamy jeszcze do powiedzenia słowo o stosunku społeczności cywilnej i religijnej w rzeczach wspólnych, czyli mieszanych. [s. 54]
W tej materii publicyści chrześcijańscy głoszą zasady następujące:
I Skutki doczesne nierozłączne od rzeczy duchownych podpadają wyłącznie pod władze Kościoła.
Kto bowiem zobowiązany jest szanować przyczynę, musi również szanować jej skutki nieodłączne; a kto rozporządza i sądzi przyczyną rozporządza jednakowo i sądzi skutki. Kościół, będąc sam sędzią rzeczy duchownych, musi też sądzić ich skutki, choć są porządku doczesnego;
II. Do kompetencji Państwa należą skutki czysto doczesne, wypływające z rzeczy duchownych, z którymi te skutki nie mają związku koniecznego. A to z racji następującej. Do Państwa należy rozporządzanie rzeczami doczesnymi, jako takimi; to określenie zaś stosuje do skutków doczesnych, dających się odłączyć od przyczyny duchownej. Encyklika Immortale Dei streszcza to w ten sposób: „Zdarzyć się może, że jeden i ten sam przedmiot, choć z odmiennego tytułu, podpada jurysdykcji władz obu; dlatego mądra i przewidująca opatrzność Boża, która obie ustanowiła, wyznaczyła im także ich drogi i stosunki wzajemne. Inaczej wyradzałyby się starcia i nadużycia wrogie, wobec których człowiek stałby niepewny, nie wiedząc, co ma czynić, dla sprzeczności rozkazów obu władz, których jarzma zrzucić z siebie mu nie wolno. W żaden sposób nie można czynić za to odpowiedzialnymi mądrości i dobroci Boga, który w rządach świata fizycznego, zatem niższego rządku, tak umiarkował potęgi i przyczyny naturalne, i przedziwnie jedne do drugich dostosował, że żadna innym nie przeszkadza, i że wszystkie w doskonałej całości zdążają do tego samego końca, co i świat cały”.