[Ks. bp A. P. Szelążek, sufragan płocki], O rencie, Miesięcznik Pasterski Płocki 13(1918) nr 11, s. 213.
SOCJOLOGIA KATOLICKA.
XXIX.
O rencie.
Pojęcie renty. Do kapitałów, przynoszących rentę czyli procent, zaliczyć można domy i ziemie uprawne. Nieruchomości te jednak nie są, w zupełności wynikiem ludzkiej pracy, gdyż materiał pierwotny, ziemię, dostarczyła przyroda. Ekonomiści różnią się w zdaniach co do wartości ziemi samej w sobie; ale rzeczywistość dowodzi, że gleba, nawet nie uprawiona, ma swoją cenę, skoro cena ta ma wahania, stosownie do wydajności i położenia danej ziemi.
Zdania o naturze renty grupują się w trzech głównych twierdzeniach ekonomistów:
1-o. Ricardo, Włoch, naucza, że ziemie są ograniczone, nierówne w wartości. Z początku uprawiane są najżyźniejsze, lecz ze wzrostem ludności oddają się w uprawę i mniej żyzne. Nadwyżka pierwszych nad drugimi stanowi o rencie z ziemi. Gdy wszystkie ziemie są uprawione, właściciele dzierżą monopol renty i dowolnie ją podnoszą Wtedy renta ściąga coraz większą część majątku narodowego, obniżając jednocześnie normę innych zarobków oraz procenta od kapitałów.
2-o. Inni pisarze, jak Bastiat, Leroy-Beaulieu, Rambaud, Cauwès, Carey, zwalczają to zdanie, zaprzeczając nawet istnieniu renty, gdyż, według nich, dochód –z ziemi jest wyłącznie dochodem z kapitałów, użytych do ulepszenia gleby. Utrzymują, iż wydajność ziemi wzrasta ciągle, jest prawie nieograniczoną; ludność zaś mniej szybko rośnie od żywności, tak że spodziewać się można w mniej lub więcej odległym czasie takiego stanu ekonomicznego, który, mnożąc łatwość utrzymania, zmniejszy pracę do minimum.
3-o. Istnieje też zdanie, trzymające środek miedzy poprzednimi. Większość ekonomistów katolickich jest za tym, że renta jest dwojaka:
1-o bezwzględna, odnośna do wydajności właściwej danej glebie;
i 2-o względna, będąca wynikiem wydajności wzmożonej uprawą,
Prawne podstawy renty. Ziemia, może być przedmiotem prawnego posiadania. Ziemia jest wydajną. Wydajność ta zatem, zwana rentą, jest prawną. Ten sam przymiot przysługuje rzeczy, gdy jeszcze więcej pożytku przynosi; stąd renta staje się względną.
Przytoczone dwa pierwsze zdania ekonomistów niweczą się wzajemnie: jedni utrzymują, że wydajność ziemi upada, drudzy dowodzą, że uprawa czyni ją coraz wyższą. Doświadczenie zadaje kłam obydwom teoriom: ziemia ma swoją wydajność właściwą, praca człowieka może ją ulepszać stopniowo, ale tylko do pewnych granic.