[Ks. A. P. Szelążek], O terminatorach, Miesięcznik Pasterski Płocki 12(1917) nr 9, s. 232-234.
SOCJOLOGIA KATOLICKA.
XXIV.
O terminatorach.
Określenie rzeczy. Mówić mamy o nauce rzemiosła czyli terminowaniu. Aby wyszkolić rzemieślnika, trzeba go wyuczyć rzemiosła. To przygotowanie jest niezbędnym w każdym stanie: dla wykształcenia kapłana czy prawnika długich trzeba studiów. Nic osiągnąć nie można bez przygotowania. Potrzebna jest też nauka w każdym rzemiośle.
Od pewnego czasu nauka rzemiosł przechodzi w stan krytyczny. Warsztaty pracy nie grożą wprawdzie zamknięciem, ale budzi się troska o jakość wyrobów, która zwraca nasza uwagę na wykształcenie fachowe. Na doskonałość wyrobów wpływa nie tylko różnica zdolności, ale także różnica w wyrobieniu fachowym.
Przypuśćmy, że na oko wytwórczość danego kraju nie straciła na wziętości, dzięki pewnej liczbie dobrych pracowników, lecz szereg ich coraz trudniej się odnawia młodymi siłami. Krajowi, którego produkcja jest mniej wykończona i doskonała, grozi upadek ekonomiczny i moralny. Dlatego kwestia nauki rzemiosł zajmuje wysoce umysły poważne, niektórymi objawami zaniepokojone. Czy nauka rzemiosł upada? Dla wyjaśnienia tej sprawy, trzeba nam zbadać przeszłość, teraźniejszość i przyszłość terminatorstwa.
Terminatorstwo w przeszłości. Można podziwiać lub ganić terminatorstwo cechowe, ale w każdym razie przyznać mu należy dobrą organizację. Nawet wtedy, gdy rozmaite nadużycia wcisnęły się do cechów, rzemieślnicy byli doskonali w swych rzemiosłach, co tłumaczy dzisiejsze poszukiwanie i cenność starych mebli.
Każdy pracował dla sławy swego imienia, rodziny lub miasta. Rzemieślnik był przy tym wierzącym człowiekiem, a stąd pochodziła sumienność jego w pracy.
Dziecko wstępowało do nauki rzemiosła między dziewiątym a szesnastym rokiem. Aby być majstrem tego terminatora, trzeba było posiadać pewne warunki, gdyż powierzenie dziecka obcemu człowiekowi nie jest obojętną rzeczą. Liczba czeladzi była ograniczoną do jednego lub dwóch, aby nie wytwarzać zbytniej konkurencji. Wzgląd ten i dziś jeszcze słuszny. Pewne przepisy określały najmniejsze wynagrodzenie pieniężne obowiązujące, jak również znaglały majstra do dozoru nad pracowitością dziecka, nie dopuszczając obarczania go posyłkami i czynnościami służebnymi [s. 233].
Umowa między zainteresowanymi miała formę aktu rejentalnego. Majster winien był obchodzić się z terminatorem jak z własnym dzieckiem. Gdy dziecko skaprysiło i uciekło, sprowadzono je z powrotem do majstra. Gdy nie można go było odnaleźć, majster nie mógł przyjąć innego chłopca przed upływem terminu umowy. Jeżeli majster zaniedbał swego obowiązku, tedy cech zajął się losem dziecka i przyszłość mu zapewnił.
Po skończonym terminowaniu, młodzieniec uczył się dalej, obchodząc kraj i uzupełniając swą wiedzę fachową, przez lat pięć do sześciu. Na koniec okazywał majstersztyk (dzieło okazowe).
Takim był stan rzeczy dawniej.
Wobec rozwinięcia się fabryk, fachowe wykształcenie rzemieślników znaczną poniosło szkodę. Koleje żelazne, rozwój mechaniki i wielkich składów, sprawiły przewrót, społeczny, zastępując pracę ręczną maszynową, i wprowadzając specjalizację pracy, jak np. fabrykę gwoździ, tkactwo wyłączne, szewstwo, ślusarstwo, stolarstwo, rzeźbiarstwo drzewne. Każdy odtąd robotnik wyrabia jedną część składową całości, i zawsze tę samą. Stolarz nie byłby w stanie zrobić sprzętu całkowitego u siebie.
Stąd zanik nauki rzemiosł. Robotnik potrzebny tylko do prowadzenia maszyn i złożenia w całość wykonanych w fabryce części sprzętów i wyrobów. Dlatego twórczość straciła na pomysłowości i obraca się wśród powtarzających się wzorów.
Niegdyś rodzice majstrowi za naukę chłopca płacili; obecnie albo rzadko albo wcale tego nie czynią; chcą, aby dziecko zarabiało jak najprędzej. Dlatego majstrzy używają go do posługi; a cała nauka terminatora zasadza się na przypatrywaniu tym, którzy umieją już robić.
Zawodowe nauczanie. Gdzieniegdzie są szkoły zawodowe, kursy dla terminatorów. Lecz szkoły te nie spełniają dotąd pokładanych w nich nadziei. Przyczyną jest współzawodnictwo z maszynami, drożyzna utrzymania, dzięki której rodzice pędzą dzieci do zarobkowania, to zaś prowadzi do zaniku rodzaju ludzkiego. Wielka część tej młodzieży pozostaje czarnym robotnikiem…
A jednak nigdy nauczanie zawodowe nie było więcej na czasie. Ileż nowych przemysłów powstaje: elektryka, rowery, automobile, wszędzie poszukują robotników powszechnie uzdolnionych; dział handlowy uskarża się na niedostateczne wykształcenie zawodowe swoich pomocników. To samo i w rolnictwie, choć ostatnimi czasy postęp niemały pod tym względem uczyniono.
Terminatorstwo w przyszłości. Jak zaradzić upadkowi terminatorstwa? W obecnym stanie rzeczy nie łatwo lekarstwo znaleźć.
W niektórych krajach wyszło prawo, obowiązujące do zakładania rad roboczych; powołani są do nich majstrowie i robotnicy, co budzi słusznie nadzieję postępu w danej kwestii [s. 234].
Zdania wahają się miedzy dwoma biegunami: swoboda czy przymus; swoboda, czyli zostawienie wolnego wyboru, to przestępowanie z nogi na nogę na jednym miejscu. Owocniejszy jest przymus, byleby z pewną względnością zastosowany.
I tak: kierunek nauczania zawodowego winien być pozostawiony danemu rzemiosłu, a nie komisjom administracyjnym. Następnie, obok przymusowej nauki, wolne pole pozostać ma dla prywatnego nauczania. Bez tego warunku przymus nie byłby dopuszczalny.
Jeden pewnik jest zdobyty: „Dla rzemieślnika warsztat, sklep dla przyszłego kupca, są podstawą nauki praktycznej”. Od samego wstępu uczeń musi obracać się w środowisku sobie właściwym i mieć styczność z rzeczywistością i sposobem swego zarobkowania.
Lecz kształcenie to nie jest wystarczające bez zawodowej nauki na kursach specjalnych.
To prawda zasadnicza; dopuszcza ona wyjątki. Terminatorstwo w niektórych fachach, jak rzeźnictwo, piekarstwo, które głównie na praktyce dotąd się opierają, może obejść się bez poprzedniej teorii, byleby jednak czeladnik przeszedł choć szkołę początkową i znał rachunki.
W streszczeniu: nauka chroni przed błędami, wkradającymi się do praktyki, i wskazuje drogę postępu.