[Ks. A. P. Szelążek], O społeczności międzynarodowej, Miesięcznik Pasterski Płocki 11(1916) nr 6, s. 170-175.
SOCJOLOGIA KATOLICKA.
XII.
O społeczności międzynarodowej.
Wyłożenie przedmiotu. Przyjrzeliśmy się dotąd społecznościom w ich różnych postaciach i rozwoju, od społeczności gminnej, a wreszcie narodowej, zwanej Ojczyzny. Jak osobnik każdy, i rodzina i wszystkie inne społeczności podlegają prawom przyrodzonym, tak i wszystkie inne społeczności między sobą rządzą się prawami międzynarodowymi.
To prawo międzynarodowe obecnie badać będziemy, przekonamy się w oświeceniu faktów historycznych, że chrześcijaństwo nadało im jakby chrzest i swobodę rozwoju; z osłabieniem chrześcijaństwa i prawa te uległy upadkowi, począwszy od wieku XVI-go.
Stosunki międzynarodowe w czasach przedchrześcijańskich. Stosunki te właściwie nie opierały się na żadnej zasadzie, chyba na prawie mocniejszego. Nie mówiąc już o rzeziach, praktykowanych przez królów Babilonu, Niniwy, Memfisu i Ekbatany, wódz Marjus bije w jednej bitwie 200.000 Cymbrów i Teutonów; Mitrydates wycina 80.000 Rzymian, a Sylla 90.000. Potem wojny domowe i wygnanie tępią ludność; za Cezara milion żołnierzy padł w bitwach; to samo przedtem sprawił Aleksander Wielki. August. Cezar zawarł na czas jakiś wrota świątyni Janusa, lecz otwierają się one znów na lat setki. Pod panowaniem łagodnego Tytusa, 600.000 ludzi pada przy oblężeniu Jerozolimy. Za cesarza Konstantyna Licynjusz zatraca 20.000 ludzi pod Cybalą, 34.000 pod Adrianopolem, 100.000 pod Chryzopolisem; Goci, Hunnowie, Wandale, Lombardowie, Frankowie rozlewają krwi potoki; Attyla ogień i miecz- miota po całej Europie. Na odwet Frankowie biją mu 200.000 ludzi pod Chalons; następnego roku Gotowie jeszcze większą stratę mu zadają. W ciągu jednego wieku Rzym trzy razy był zdobyty i niszczony; Gotowie zdobywają Mediolan i ginie tam 300.000 ludzi.
Rzezie te dają nam pojęcie o stosunkach międzynarodowych w tych ubiegłych wiekach: grabież, niewolnictwo, rzeź ludzka, miast zagłada szerzą się bez ustanku. Już Aleksander Wielki w sposób więcej ludzki opanowuje kraje na Wschód położone; pewne poczucie ludzkości w czynach jego przebija, i ludy odzyskują swobody, wypływające z ducha, promieniejącego z Grecji. Nawiązujące się wzajemne stosunki handlowe, mające połączyć Wschód z Zachodem, dają początek jakoby federacji narodów, nad którą panuje Rzym jako władza najwyższa, utrzymująca pokój w krajach zagarnianych. [s.171]
Stosunki międzynarodowe i chrześcijaństwo. Rzym upada. Wizygotowie, Frankowie, Saksonowie, Wandalowie zalewają dzielnice cesarstwa Zachodniego. W tej przełomowej chwili, w której kończy się świat stary a nowy rozpoczyna, znamienity papież, Grzegorz Wielki, posuwu dzieło, nad którym pracowali poprzednicy jego za Konstantyna i Teodozjusza. Jest on twórcą cywilizacji chrześcijańskiej, stoi na progu średnich wieków i gotuje początek nowożytnego świata. Przez niego ustalone zostały zasady prawa chrześcijańskiego i podstawy prawodawstwa kanonicznego. Prawo Boże ma w tym świętym kapłanie obrońcę nieustraszonego; upomina się on dla Kościoła o tę swobodę działania, której mu zbyt łatwo zaprzeczają ziemskie mocarstwa, pomimo, że w tej swobodzie tkwi źródło dobra wszelkiego i poręczenie swobód powszechnych. Przez użycie zwierzchnictwa swego duchowego przy każdej nadarzającej się sposobności, Kościół starał się objąć kierunek moralny nad społeczeństwem, od tak dawna ciemiężonym; tylko Kościół stał w pełni praw swoich, wśród rozpadającego się świata. Nawet władze doczesne, osłabienia swego świadome, odwoływały się same z siebie do interwencji zwierzchności papieskiej. Przykładem tego królowa Brunchilda, z wnukiem swym Teodorykiem, upraszająca Świętego Grzegorza, aby zastopował surowe sądy kościelne przeciw królom, gdyby ci poważyli się gwałcić przywileje, nadane niektórym instytucjom religijnym przez stolicę Świętą; wyroki te mogły ich pozbawiać korony. Sami więc książęta uznali pierwsi jurysdykcję Najwyższego Kapłana rzymskiego nad panującymi, jako najpierwszą rękojmię panowania ładu i sprawiedliwości.
Przypatrzmy nie przejawom tej jurysdykcji za czasów Pepina Krótkiego, Karola Wielkiego i jego następców.
l-o Stosunki międzynarodowe za Pepina Krótkiego. Książe ten dał podstawę materialną chrześcijaństwu politycznemu. Prawem zwycięscy rozciągnął swą władzę nad wszystkimi ziemiami Europy, ocalonymi z pożogi barbarzyńskiej, jak i nad tymi, które zawojował; Kościół uznał w nim wodza narodów, które mu przypadło prowadzić po ścieżkach Bożych, i dlatego głowę jego namaścił chryzmem świętym; Pepin zaś przez nadanie Papieżowi na własność ziemskiego obszaru, który stanowić miał Ojcowiznę Św. Piotra, kładzie fundament tej zwierzchności doczesnej, bez której zabrakłoby dla władzy najwyższej owej niezależności, jaka jest konieczna do sprawowania rządów nad ludami i książętami.
Później Papież Leon III, wkładając koronę cesarska na głowę syna Pepinowego, tym czynem ustanowił społeczność narodów chrześcijańskich, nadając cesarzowi specjalną władzę dla obrony prawa, głoszonego w imię Boga przez następcę Piotra św.
Jeden z dziejopisarzy w ten sposób charakteryzuje założenie katolickiego Cesarstwa Zachodniego: „W porządku duchowym tytuł cesarza [s. 172] nakładał na tego, który go nosił, obowiązek Obrońcy Kościoła św., tak iż on ponad wszystkie interesy, dotyczące chrześcijaństwa, dbać miał o dobro Kościoła Rzymskiego, jako jego opiekun”.
Nowy cesarz nie miał się wzorować na dawnym cesarstwie Zachodnim, a mniej jeszcze na Bizancjum; wyniesiony na tron nowy, o wyższych fundamentach, o wznioślejszych składnikach, stał się cesarzem chrześcijańskim. Zapoczątkowane przez Papieża cesarstwo, daje nam obraz całego Zachodu, związanego w wielką konfederację, której cesarz jest politycznym wodzem, a Papież jakby związką i życiem. Wszystkie państwa katolickie należą do niego, nie tracąc nic ze swych praw i władzy poszczególnej. Ten nowy układ społeczny wszystkie zwierzchności połączył z boskim źródłem; znika samowola i despotyzm, a posłuszeństwo nabywa cechy nadprzyrodzonej; narody i państwa tworzą obszerną rzeczpospolitą, której rysami są jedność chrześcijańska i katolickie braterstwo.
2-o Stosunki międzynarodowe za Karola Wielkiego i jego następców. Papież z własnej, apostolskiej powagi, a nie z nadania książąt lub narodów, ustanowił władzę cesarską w osobie Karola Wielkiego, poświęcając miecz jego na obronę świata chrześcijańskiego, praw Kościoła i przepisów sprawiedliwości. Bo tylko zwierzchności od Boga postanowionej przynależy wydawać ostatnie słowo w przedmiotach porządku duchowego, rozstrzygać w ostatniej instancji wszystkie zagadnienia moralności i sprawiedliwości, mogące powstać ze stosunków monarchów między sobą lub między księciem a poddanymi jego. Najwyższa ta jurysdykcja Namiestnika Chrystusowego ma źródło swoje w Ewangelii. Święty Ambroży dał jej formę prawną i wytknął jej praktyczne zastosowanie; Święty Grzegorz stosował ją szeroko już w VI stuleciu. Władza cesarska zapewniła jej wykonanie i wspaniały rozwój życiowy. Zwierzchność Stolicy Świętej nad ludzkością całą, to stan najbliższy ideału, to uznanie Boga najwyższym Panem świata; to Jezus Chrystus w postaci Swego Namiestnika, piastującego władzę Apostolską. Zwierzchność ta istniała prawnie od Karola Wielkiego aż do Lutra, a nawet de facto, choć częściowo, do rewolucji Francuskiej 89 roku; a że doskonałość nie jest rzeczą tego świata, więc nawet w czasach, w których uznawano ją w zasadzie, zachodziły nierzadkie jej przekroczenia, głównie ze strony książąt; niemniej jest ona według pojęć katolickich dokładnym wyrazem prawa chrześcijańskiego, nadprzyrodzonego i powszechnego.
Poza tym pojęciem zasadniczym, które czyni z ludzkości jedną braterską rodzinę, a z kuli ziemskiej jedno wspólne domostwo, nie istnieje nic, jak tylko rozdział i niechęć wzajemna. Stąd owo rozpadanie się na sekty, nieład i ruina.
Cesarstwo samo nie urzeczywistniło w zupełności wielkiego planu Kościoła katolickiego; bo też od początku część świata chrześcijańskiego [s. 173] pozostała poza jego wpływem. Nie należało do niego nigdy cesarstwo Bizantyńskie, a Hiszpania i Anglia nie uznały cesarskiej jurysdykcji. Namiętności ludzkie i niedoskonałość człowieka stawiały opór idealnej konstytucji cesarstwa. Pomimo to, utworzyły się pod nim, swobodnie, narody Europy, a niektóre z nich zapragnęły stać się lennikami Kościoła i Piotra Świętego. Owocem ich był „pokój Boży”, rycerskość, wojny krzyżowe, wypędzenie Saracenów i Normandów. Ale barbarzyństwo wciąż podnosiło głowę: wiek X i XI były polem ciągłych walk Kościoła i Papiestwa z oporną siłą materialną, przeciwko której Biskupi Rzymscy w wiekach XII, XIII, XIV, i XV, wznosili wspaniały gmach międzynarodowego chrześcijaństwa.
Wielkim rzemieślnikiem tego dzieła Opatrzności Bożej był Święty Grzegorz, siódmy tego imienia. Wiemy, jak użył praw swoich przeciw Henrykowi IV, cesarzowi Niemieckiemu: złożył go z tronu, rozwiązał jego poddanych z przysięgi wierności i rzucił na niego ekskomunikę. Przez te pamiętne czyny jurysdykcji papieskiej i dzięki świętej stałości woli i geniuszowi Hildebranda, stwierdzone zostały podstawy prawa publicznego i zasady sprawiedliwości. Dopóki Stolica Święta przez legatów swoich rozciągać będzie nad słabszymi i uciśnionymi opiekę swoją, dopóty prawo w świecie chrześcijańskim ustępować nie będzie przed siłą. Papieże sądzą monarchów i ludy na zasadzie prawa Bożego, lecz szanują ich polityczną niezawisłość, i nie wdają się w ich rządy, dopóki one nie naruszają sprawiedliwości. Panowania Innocentego III, Aleksandra III, Bonifacego VIII, Piusa V i Sykstusa V, utworzyły w historii epoki tego chwalebnego systemu.
Innocenty III stanął u szczytu chrześcijańskiego ideału. Prawo Boże było najrozciąglej uznawane w XIII wieku, przy najwyższym stopniu postępu, na jaki dozwala wieczna ułomność ludzka. Innocenty III był godnym następcą Grzegorza VII i Grzegorza Wielkiego. Od Norwegii do Sycylii utrzymał pilną straż praw kanonicznych, bronił prawdy przed manicheizmem Albigensów, wymagał od panujących sprawiedliwości względem ludów, od ludów wierności dla panujących. Bonifacy VIII, papież jurysta, streścił literę prawa kościelnego w pamiętnych bullach swoich; nawet gdy zależne dotąd państwa wybijały się z pod zawisłości względem cesarstwa, władza Pasterzy Najwyższych nad chrześcijańską rzeczpospolitą nie traciła na swobodzie działania.
Upadek stosunków chrześcijańskich międzynarodowych. Pragnąc za wszelką cenę przeszkodzić wojnie, która pod koniec XIII-go wieku groziła wybuchem między królem francuskim Ludwikiem Pięknym, a królem angielskim, Edwardom I, papież Bonifacy VIII poczuwa się do obowiązku przywołania do ludzkich uczuć tych szaleńców zapamiętałych, którzy dla marnych względów zabierają się do zlania krwią świata całego i mówi: „Czyż to są to czyny rycerskie, godne was i przodków waszych [s. 174] i czy w ten sposób zamierzacie nieść pomoc chrześcijanom w ziemi Świętej?”… Ustępując naleganiom Papieża, a pewnie także własnego sumienia, dwaj współzawodnicy zgodzili się na rozejm jednoroczny, którego termin miał upłynąć z dniem 4 czerwca 1296 r. Był to już w zysk dla sprawy cywilizacji; Papież zdołał tak go wykorzystać, że z własnej powagi, przeciągnął rozejm do dwóch lat poza 13 kwiecień 1297 ogłaszając, że obowiązuje pod karą ekskomuniki. Dla oszczędzenia miłości własnej obu panujących, zalecił legatom swoim ogłosić ten rozejm wtedy dopiero, gdyby królowie sami z siebie tego nie uczynili.
Filip Piękny, przejęty zasadami prawa neocezaryzmu, założył protest przeciw interwencji papieskiej w punktach następujących: I-o że zarząd doczesny jego państwa do niego tylko należy; 2-o że w tej materii nie uznaje żadnego nad sobą przełożonego; 3-o że nie podda się w tym względzie nikomu; 4-o że chce mieć swobodę sądu nad swymi lennikami, bronić swego królestwa i poszukiwać praw swoich, z pomocą poddanych; sprzymierzeńców i Boga; 5-o że rozejm go nie obowiązuje. Co do rzeczy duchownych, gotów jest, wzorem poprzedników swoich, przyjąć przestrogi Stolicy Świętej, jako prawy syn Kościoła; 6-o że przyjmuje pośrednictwo Papieża, ale tylko jako prywatnego człowieka, a nie jako swego zwierzchnika.
Deklaracja króla francuskiego, zgubna dla przyszłości cywilizacji europejskiej, była jeszcze szkodliwszą przez zasadę, którą stawiała, mianowicie przez odłączenie polityki od moralności, i wydanie losu ludów na kaprys panujących. Do tej pory przeciwnie, królowie sami uznawali wyższość prawa moralnego chrześcijańskiego. Filip Piękny zaprzeczył, dowodząc, że władza królewska nie zna ograniczenia, przez co wznowił czysto pogańską zasadę: książę jest ponad prawem; wola jego jest prawem; jak chce król, tak chce prawo. I przez pięć wieków ten aksjomat będzie sprężyną wszystkich rządów, wykarmi on protestantyzm, a po nim jakobinizm; na niego powoływać się będzie każdy, kto będzie chciał obniżyć, upokorzyć Stolicę Świętą, i naderwać ojcowiznę starego prawa chrześcijańskiego.
W XVII wieku protestantyzm i jego rozgałęzienia odrzucają już samą zasadę wiary wraz z władzą, która z niej wypływa według pojęć chrześcijańskich. Odtąd każde państwo, tak jak każde sumienie ma pretensje do niezależności. Polityka ogólna nie zna innej reguły jak interes, skoro ustał wpływ wiary objawionej. Europa cała trwa w stanie apostazji, lecz Piotr nie abdykuje z prawa swego! Na nim oparty, Pius VII ekskomunikuje Napoleona I-go w 1809 roku, a Pius IX — Napoleona III-go w 1860 r. Igrając wyrazem, szydercy utrzymywali, że święte, stare-kanony już nie strzelają… a jednak, jak się przekonano, trafiały, gdzie trzeba. [s. 175]
Prawo międzynarodowe i rewolucja. Z protestantyzmu wyrosła rewolucja. Rewolucja zaprzecza Boga i uznaje tylko człowieka. Człowiek wielbi własną potęgę i sekularyzuje życie społeczne we wszystkich jego objawach. Społeczność uznaje tylko samą siebie; a gdy daje sobie przywódców, to zachowuje przywilej odwołania swego mandatu. Każdy widzi, że to czysta anarchia; więc by ją osłonić, obdarzono państwo siłą anonimową i bezgraniczną: państwo stoi samo i jest wszystkim: niżej, to tylko proch ludzki. Uosobienie najwyższego rozumu w społeczności, państwo, nosi w sobie pierwiastek władzy wszelkiej; ma prawo wszystko nakazać, wszystkiego wymagać. U dołu więc anarchia i wolna myśl, u góry despotyzm Brutusa lub Cezara. I to się nazywa prawo nowe! Boga na bok odłożywszy, społeczność narodów istnieje bez zasad, bez racji bytu, bez szacunku dla praw; nie zna innego boga, jak przemoc, a natchnienia swe czerpie z siedmiu grzechów głównych. Co znaczą wzdychania do pokoju? co znaczą kongresy? Prawo międzynarodowe ma za stróżów miliony ludzi od stóp do głów uzbrojonych, miliony dział piorunujących, miliony wynalazków na zagładę rodzaju ludzkiego. Porównajmy z tym stanem czasy, w których śpiewano: „Chwała Bogu na wysokości a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”, i życzmy gorąco, aby ludy, przedziesiątkowane najnowszą bronią, spostrzegły się, że mniej kosztuje i więcej pociechy przynosi pieśń: Rorate coeli desuper et nubes pluant justum.