ZASTOSOWANIE
Do potrzeb i wymagań duchowych inteligencji
opracował
Ks. Adolf Szelążek
M. S. T. Regens Konstytorza Płockiego, Profesor Seminarium
Warszawa
NAKŁADEM AUTORA
1901
Malując epokę dzisiejszą pewien współczesny pisarztrafnie zastosował fakt historyczny, że filozof grecki, Heraklit, zawsze płakał, gdy myślał lub mówił o ludziach; z tegoż samego powodu inny filozof, Demokryt, nie mógł się powstrzymać od żywej radości i śmiechu. Tak cała ludzkość zawsze nosiła w swym łonie te dwie krańcowości. Rozwinęły się one i w naszym społeczeństwie. Najpierw więc widzimy narzekanie na czasy obecne. Pesymizm, ogarniający coraz szersze warstwy społeczeństwa, jest tak widoczny, że niepodobna go zaprzeczyć, wszak najwięksi poeci, których śmierć niedawno opłakiwano w całym kraju, zdobyli laury sławy dlatego właśnie, że dali nazupełniejszy wyraz tej boleści powszechnej. Dziś w wielu sercach znajdą oddźwięk słowa jednego z tych poetów.
„Ręką ziemskiego dotknąłem się błota,
Widziałem zbrodnie, nie widziałem kary,
Oprócz boleści i nędzy żywota
Niec nie widziałem, i zabrakło mi wiary,
I dalej w ciemność poszedłem z rozpaczą.”
Pod wpływem tych uczuć utrwala się coraz bardziej przekonanie, że społeczeństwo upada,- ludzie stają się coraz gorsi, i dziś można ich dzielić na dwie kategorie: ludzi zupełnie złych albo głupich; że świat jest najlepszą szkołą zepsucia, ponieważ w oczach naszych dzieją się liczne zdrożności.
Wprawdzie do tego pesymizmu przyczyniają się warunki życia, ale głównego źródła należy szukać gdzie indziej. Niepodobna zaprzeczyć, że stan umysłów zachodniej Europy nie przestaje oddziaływać na naszą kulturę, z tą tylko różnicą, że jeżeli dawniejsze prądy odbijały się u nas późno bardzo, dziś kierunki życia umysłowego zachodnich krajów odczuwamy prawie jednocześnie, może w zmienionej cokolwiek formie i w słabszym stopniu. Nie potrzebują wskazywać jaki jest stan umysłów na Zachodzie. Jakby po burzliwym katakliźmie, który zachwiał równowagę, ludzie przerzucają się z jednej ostateczności w drugą; jeden błędny system naukowy wywołuje błędną również reakcję; walczące niegdyś systemy filozoficzne Leibnitza, Knta, Hegla i inne, już przebrzmiały; już panował wszechwładnie pozytywizm,- dziś znowu jako ostanie wyraz krańcowej reakcji wznosi się ponad wszystkie teorie głęboko sięgający sceptycyzm, który rujnuje wszelkie podstawy prawdy przedmiotowej. Znane dziełko pt.” Bankructwo umysłowe” dobrze charakteryzuje ten kierunek. U nas uznawano to dziełko za przesadne, ale wszelką pod tym względem wątpliwość usuwa inne dzieło, w którym autorimieniem „kłamstwo” charakteryzował wszystkie instytucye społeczne, wszystkie podstawy istniejącego porządku. Oczywiście sceptyzm ten nie przestaje oddziaływać na nasze społeczeństwo; szczególniej osłabia przywiązanie do religji; ponieważ, zrywając z religją, nasi sceptycy nie widzą już po za nią żadnej pochodni, któraby oświecała drogę życia, żadnej rękojmi prawdziwego szczęścia w przyszłości – więc są nieszczęśliwi, a sztuczną energią pracy starają się pokryć pustkę lub rozpacz, która przepełnia ich duszę.
Inną krańcowość twożą ludzie, którzy widzą w życiu spółczesnym przeważnie strony dobre. Olbrzymi postęp w dziedzinie nauki, liczne i szybko po sobie posępujące wynalazki, zwiększają zasób cywilizacji i przynoszą prawdziwy zaszczyt naszemu wiekowi. Człowiek dumny jest z tego postępu. Ale czy jest szczęśliwy, kto uwierzy? Ojciec historyków, Euzebiusz Cezarejski, przytacza słowa Fenicjanina Sanchuniatona, który twierdził, że największe i najpierwsze wynalazki poczynili ludzie najgorsi wśród Fenicjan. Smiesznym to się wydaje. Cóż stąd za wniosek? O, bez wątpienia nie widzimy w tym racji do potępienia dzisiejszego postępu; o tym nie ma co mówić; ale widzimy tu natomiast fakt pewien, fakt historyczny, stwierdzający prawdę starą jak świat, że rozwój w dziedzinie przemysłu i wogóle rozwój cywilizacji takiej, jak ją niektórzy pojmują – nie zawsze idzie w parze z moralnością, że nadmierna miłość rzeczy doczesnych odwraca uwagę od życia przyszłego. Zdobywanie już nauki dla nauki uważają dziś ludzie za coś idealnego; ale za głupiego byłby poczytywany, ktoby szukał nauki, postępu, przedewszystkim, albo nawet w jakikolwiek sposób dla Chwały Bożej. Interes jest tu najwyższą dźwignią. Bo i po cóż człowiek miałby się liczyć na każdym kroku to z prawem Bożym, to z przepisami Kościoła; byłoby to przyduszeniem wszelkiej działalności; tylko swoboda zupełna doprowadzi świat do szczęścia. Znany współczesny pisarz biskup Bougaud opowiada taki fakt: „ Wszedł do mnie pewien młodzieniec, który miał ok 30 lat i stał na czele obszernego przedsiębiorstwa; prowadził je jaknajrozumniej i jaknajszlachetniej. Tylko od lat 16 zapomniał o Bogu; nie czcił go poranną i wieczorną modlitwą, wzniesieniem do Niego duszy. A ponieważ smutki i rozczarowania nie zaćmiły mu dotychczas szczęśliwego życia, nie dostrzegłem w jego sercu żadnego niepokoju; zdawał się mnie nie rozumieć, gdym go pytał, czy nigdy nie uczuł potrzeby Boga. Uwagę jego pochłaniały sprawy życiowe, po nich rozrywki, przez cały ten czas kilkunastu lat nic o religji nie twierdził, niczemu nie przeczył, bo miał co innego do roboty, niż rozmyślanie o Bogu… Wszelki poryw wyższy zagasł w nim, nie obchodziły go nawet straszne zagadnienia przyszłości pozagrobowej; żył teraźniejszością z dnia na dzień”. Nikt nie zaprzeczy, że jest to portret bardzo wielu naszych współziomków. Czy oni są szczęśliwi? Bez wątpienia, – są, w swym przekonaniu, jak byli niegdyś szczęśliwi faryzeusze, gdy sądzili, że dobrze sobie czynią, gdy tracą Chrystusa. A, marny to pokój! Ta pewność siebie prowadzi za sobą rozczarowania lub burze w duszy, zdolnej i przeznaczonej do prawdziwego szczęścia.
Chrystus więc ma kierować działalnością naszą; ma panować w nauce, ma panować w sztuce. Jedna jest tylko droga pawdziwego szczęścia, Chrystus! Niech więc żyje On w naszym życiu! Przywrócić wpływ Chrystusa na życie nasze, ten powinien być cel wszystkich usiłowań naszych; ale przywrócić tego wpływu nie zdołamy, jeżeli miłości nie będziemy mieć względem Chrystusa. Nadto „ Jeżeli Pan nie zbuduje domu, napróżno pracowali, któży go budują” . A jakże Go potrafimy miłować, jeżeli Go nie znamy? „ To jest życie wieczne, aby znali Cię, Boga prawdziwego i któregoś posłał, Jezusa Chrystusa” . Do tego celu zmierzają niniejsze uwagi: „ Kto z Boga jest, słów Bożych słucha”